SlideShare una empresa de Scribd logo
1 de 14
Descargar para leer sin conexión
Kwantologia stosowana - kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 12.8 - Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Zaproponowany w tytule temat, to - nie waham się tego tak określić
- najważniejsze pojęcie, które jest pochodną oraz skutkiem analizy
rzeczywistości, tego wszystkiego wokół; nie ma istotniejszego tematu
ani zobrazowania. To ostatni punkt poznawania, to skrajny, maksymalny
poziom opisu tego i każdego świata, zawsze i wszędzie; to ostatnie,
najpełniejsze ujęcie zmiany jako takiej, którą umysł i obserwator
świadomy jej zachodzenia może wypracować. Niczego więcej nie ma.
1.
Płaszczak.
W prezentacji, która ma uzasadnić wprowadzenie takiego pojęcia oraz
pokazać, czym czasoprzestrzeń abstrakcyjna jest i jak funkcjonuje,
trzeba wyjść od powszechnie znanego ujęcia rzutu na płaszczyznę -
rzutu sfery w/na świat płaszczaka. Ten wypreparowany ze zmiennego
otoczenia i maksymalnie prosty schemat zjawisk musi się znaleźć w
obrazie jako pierwszy.
Dlaczego płaszczak i rzut na/ w płaszczyznę? Ponieważ takie ujęcie
niesie ze sobą liczne, jednak nieobecne w mało dokładnym spojrzeniu
składowe rozumowania o rzeczywistości, a o nie tu przede wszystkim
chodzi.
Czym jest rzut sfery, dowolnego stanu na dwuwymiarową płaszczyznę,
w świat płaszczaka?
Pierwsza i narzucająca się odpowiedź, którą udzieli uczeń szkoły po
wstępnym kontakcie z geometrią jest taka, że okrąg. Powie w pełnym
przekonaniu, że na płaszczyźnie "zrzutowana" sfera zaprezentuje się
jako okrąg. I będzie to powtarzał od tej pory zawsze. - I będzie to
odpowiedź w takim zakresie poprawna - jednak zarazem fundamentalnie
błędna.
Będzie poprawna w przestrzeni ustalonej zasadami geometrii - ale w
szerszym ujęciu głęboko zafałszowana.
W tym momencie nie można pominąć samej geometrii, a raczej sposobu
postrzegania i upraszczania zmiany zachodzącej w świecie. Dlaczego
obraz geometryczny, a w kolejności matematyczny, jest poprawny? Co
sprawia, że doskonale sprawdza się w zastosowaniach, ale dlaczego w
poszerzonym ujęciu jest błędny? Odpowiedź jest oczywista: nie ma w
nim zmiany. Nie ma zmiany jako takiej.
Nie, nie chodzi naturalnie o to, że wzór czy szkic nie opisuje, nie
zawiera w opisie zmiany, bo zawiera, "całkuje" i symbolizuje, jest
w każdym elemencie odniesieniem do zmiany i jej skutków. Tu mowa o
innym znaczeniu zmiany - że w tak ustalonym schemacie, że we wzorze
matematycznym, bryle symbolizującej coś rzeczywistego - w układzie
współrzędnych, na skutek scalania, kompresowania danych - że z tego
ujęcia usuwany jest "czas" (zmiana). Że w efekcie symbol zmiany sam
w sobie tej zmiany nie ma - upraszcza się do "kośćca" i sztywnej w
odbiorze abstrakcji. Zamiast rozbudowanego ujęcia "uczeń" w świecie
widzi okręgi - zamiast powiedzieć, że rzut sfery na płaszczyznę to
pełne koło i stan chwilowy sfery, mówi o okręgu. Poprawnie, ujęcie
w obszarze geometrycznym zasadne - ale błędne w realnym świecie; w
zakresie szkolnej geometrii podejście się sprawdza - fizycznie jest
konieczne tłumaczenie tego na fakty.
Kiedy wyprowadzone z otoczenia ujęcie nie zawiera "czasu", kiedy z
tego świata wyprowadzona abstrakcja i uproszczenie jest świadomie
lub nie renormalizowane z istotnego składnika - to nie tylko tworzy
niepełny obraz, ale także go zafałszowuje. - A po dalsze odrywa się
od niego i usamodzielnia w myśleniu. I przesłania, dosłownie takie
pojęcie przesłania rzeczywistość. I jest błąd.
Zgoda, każde zmatematyzowane ujęcie zmiany taką zmianę w sobie też
zawiera jako fakt integralny. - W układzie współrzędnych, który nie
ma pozornie takiego parametru w sobie, "czas", zmiana jest obecna
na każdym kroku - jest w całości układu, w każdym elemencie, który
oznacza taki abstrakt, a także oddaje zawsze zmianę w opisywanym i
tak analizowanym konkrecie. Zmiana dlatego może z opisu zostać bez
konsekwencji usunięta (zrenormalizowana) - ponieważ i tak wynik tu
prowadzonych operacji zmianę oddaje, nie może inaczej. Ten czynnik
jest zawsze obecny w działaniu, więc i efekt działania musi go też
zawierać. I jeżeli nawet stosujący taką abstrakcję byt nie ma tego
w polu widzenia na żadnym kroku (a zazwyczaj nie ma), to i tak się
poprawnego rezultatu dopracuje - ponieważ podprogowo, podświadomie
w jego dowodzie ten element jest zamieszczony. A przecież o ten na
końcu poprawny wynik chodzi.
Ale o ile doskonale sprawdza się to w zakresie wewnętrznym, w ramach
wszechświata (do brzegu) - to zawodzi, i to w sposób dramatyczny, w
chwili, kiedy w przedział badania należy wprowadzić "dalsze". Tutaj
wcześniej wyrzucone wraca nieskończonością i wszelkie ustalenia tym
samym wyklucza; w wiecznym a nieskończonym tle żadnego już dalszego
ustalić nie można.
2.
Rzut na/w płaszczyznę.
Co postrzega realnie płaszczak, kiedy w jego świat rzutowana jest z
zakresu dla niego absolutnie niedostępnego na przykład sfera? - Tu
odpowiedź, już poszerzona o zmianę, musi być taka, że pełne koło.
Nie okrąg, a więc "szkic" maksymalnie wypreparowany ze świata - ale
stan "plasterka" sfery. Czyli dwuwymiarowe koło.
Na dwuwymiarowej płaszczyźnie, w dwuwymiarowym świecie płaszczaka,
pokaże się także dwuwymiarowe koło. W idealnym ujęciu symetrycznie
rozłożone - jednak, czego chyba nie trzeba podkreślać, w realnym dla
niego zdarzeniu na pewno jakoś zdeformowane. Przecież są liczne i na
ten jego zakres rzutowane "bryły", więc oddziałują ze sobą. A to w
konsekwencji musi się zobrazować odkształceniem idealnego schematu
i rozłożenia procesu, musi przybrać formę konkretnego ciała.
Co jest istotnego w takim "filmie", który jest rzutowaniem sfery w
świat "płaszczaka"?
Ważne jest to, że taki obserwator, i to żadnym sposobem, nie może w
swój zakres postrzegania wprowadzić odcinków poza - powyżej czy też
poniżej płaszczyzny, to niemożliwe. - Podkreślam to, ponieważ takie
instruktażowe filmiki, które przybliżają rzut sfery na płaszczyznę,
pokazują coś nad głowa takiego bytu, coś tam się nad nim wyłania i
następnie spuszcza "cień" na/w świat płaszczaka w postaci okręgu. O
który tenże się nieszczęśnik potyka i obija, kiedy usilnie stara się
zrozumieć, czym to jest i dlaczego się pokazało.
Nie - nie ma żadnego "powyżej" czy "poniżej", jest tylko i wyłącznie
w jego świecie ten rzut w kołowym ujęciu. On się zaczyna od punktu
biegunowego sfery - kolejno się powiększa lub pomniejsza, zależnie
od momentu rzutu - ale dla płaszczaka, podkreślam, zawsze w zakres
jego obserwacji i jego świata wpisuje się, jako fakt namacalny oraz
obecny na każdy dla niego dostępny sposób, koło, pełne koło.
Czyli stan chwilowy tego "filmu", "kadr" tego filmu w postaci sfery.
A co więcej, co jest zasadniczym teraz ustaleniem w takim rzucie -
że ten "kadr" ze sfery jest jego światem, że go tworzy, współtworzy.
To nie znajduje się obok niego, to nie ciekawostka wyłaniająca się
z zakresu niedocieczonego, to nie cień czegoś tam - ale to fakt ten
płaszczakowy świat tworzący, to element-składnik płaszczyzny, która
jest światem tego bytu.
Koło nie jest tylko rzutem, to fizyczny w jego doznaniach, więc jak
najbardziej realny fakt. Idealnie kolisty, a realnie pokiereszowany,
ponieważ takich rzutów na/w ten zakres mnogość i jeszcze więcej. Cały
świat "płaszczaka" to złożenie takich rzutów - to "łatka" na łatce,
która buduje stan płaszczyzny. Każdy kolejny rzut odkształca, ale i
tworzy wygląd płaszczyzny oraz jest wszystkim, co taki obserwator
rejestruje.
To jego świat - to jego obserwacja - to jego istnienie. Niczego dla
niego więcej nie ma i być nie może.
3.
Rzut na płaszczyznę wielowymiarową.
Rozwinięciem, kolejnym stopniem komplikacji świata płaszczaka jest
rzut sfery na/w płaszczyznę wielowymiarową. - Przy czym, jako etap
pierwszy tego ujęcia, musi się pojawić rzut na/w trzy podstawowe i
już tutejsze wymiary. Plus "czas".
Czym się różni takie rzutowanie od poprzedniego? Korekty się małe,
by nie powiedzieć, że kosmetyczne - choć wnioski, które z tego się
dla naszego postrzegania wyłaniają, one są już zasadnicze.
To rzeczywiście chodzi już o nasz świat i nasze postrzeganie, rzut
na płaszczyznę trzech wymiarów w czasie - to wszystko tutejsze. I
dlatego tak ważne.
Co widzi taki obserwator? Ponownie trzeba niezwykle mocno podkreślić
fakt, że dla takiego bytu nie ma zakresu powyżej czy poniżej - ma w
swojej strefie poznania wyłącznie stan chwili.
Żadne spojrzenie w górę czy w dół, nie ma tego - to rzut w postaci
"pastylki" sfery, identycznie jak w świecie płaszczaka. Różnicą jest
tylko kolejny, trzeci wymiar. Po prostu wzmiankowana "pastylka" czy
"kadr" filmu uzyskuje dodatkowy element opisu. Jednak efekty, które
rejestruje obserwator, są dokładnie takie same: ten rzut współtworzy
świat osobnika i jego konstrukcję.
Rzutowanie przebiega tak, że w/na płaszczyźnie buduje się chwila w
postaci koła, idealnie pełnego koła, a realnie zdeformowanego koła
w interakcji z innymi rzutami - a "płaszczak" doznaje tego stanu w
pełni i jako jedyny. Doznaje, podkreślam, nie mierzy. Stanu chwili
nie ma w pomiarze, jest wyłącznie doznanie. Ono tworzy w tej chwili
obserwatora - jest nim po prostu.
I dlatego na tym poziomie analizy tak opisywane światy niczym się
nie różnią, zasadniczo chodzi o to samo.
Ale jest czwarty teraz wymiar - i on głęboko modyfikuje świat tego
obserwatora i jego samego.
Co bowiem postrzeże byt zanurzony w płaszczyznę trzech wymiarów, gdy
w ten zakres będzie rzutowana sfera? - W poprzedni opis, że punkt i
dalej kolejne "pastylki", "kadry" chwili - w taki opis wprowadzić
należy budowanie się "w pionie-poziomie" konkretu. Nie ma znaczenia
jakiego konkretu, to może być góra, atom, obserwator, wszechświat
- ale to będzie składanie się, nakładanie na siebie kolejnych tego
konkretu warstw. Jeżeli spojrzeć na poziomice opisujące górę w jej
pionowo-poziomym rozciągnięciu, jeżeli spojrzeć na wyż-niż w jego
pionowo-poziomym rozciągnięciu - jeżeli spojrzeć na dowolnie już w
rzeczywistości obecny fakt, to jest to, po pierwsze, złożenie, a po
drugie uwarstwienie. I te wyróżnialne w konkrecie warstwy są niczym
innym jak namacalnym w świecie tego skomplikowanego płaszczaka i w
obserwacji zanotowanym "rzutem" - oddaniem przejścia sfery zakresu
większego przez płaszczyznę. To krok po kroku zanotowany fizycznie
tok zmiany - tu widać kolejne "kręgi" przemieszczającego się przez
rzeczywistość sferycznego bytu.
Przemieszczającego się - ale, co najważniejsze, zarazem budującego
tę rzeczywistość. Przecież dla "płaszczaka" nic więcej poza takimi
licznymi rzutami-przenikaniami nie ma, to jego świat, to jego cała
rzeczywistość. Te nakładające się po wielekroć różne rzuty, kręgi i
"kadry" filmu zdefiniowane w trzech wymiarach, to jest wszystko, co
rejestruje, doznaje, czym jest obserwator. - Fizycznie, jako skutek
rozciągnięcia w czasie i przestrzeni, są to na różne sposoby dalekie
od idealności "cienie", jednak logicznie to zawsze sfera i jej pełne
rzutowanie w kolejnych stanach chwilowych. I tylko tych stanów, bo
niczego poza chwilą nie ma. Że proces takiego rzutowania przebiega
po niebywałych zakresach - ma to ten skutek, że obserwator doznaje
nie tylko jednostkowego stanu chwilowego, logicznie pojętego stanu
"teraz" rzeczywistości, ale w jego zakres obserwacji wchodzą także
stany chwilowe w złożonej postaci. Ponieważ byt obserwujący zawsze
jest złożeniem, więc powolnym wobec "chwili", to rejestruje również
złożenia - i nawet stabilność. Widzi w głębokim rozumieniu zmianę w
maksymalnym pędzie, ale w jego obserwacji, na skutek rozciągniętej
daleko i przez to nieostrej, rozmytej w odbiorze zmiany, pojawia się
stabilizacja. I ustala górę lub dolinę, wyż lub niż. - I nadaje tak
w świecie ustalonemu cechę niezmienności. A nawet wieczności już w
skrajnym, wszechświatowym definiowaniu.
Jeszcze raz trzeba podkreślić, że w tym "rzucie" nie ma zakresu do
niego "nad" czy "pod" - jest wyłącznie chwila. Że to sumuje się na
skutek "bezwładności" przenikania, że buduje się w konkret, to jest
skutek skali zmiany, ona się dzieje daleko i szeroko, i kolejnymi
rzutowaniami na/w płaszczyznę, ale to zawsze stan chwili.
Z takim teraz niezbędnym dodatkiem, że stan chwili, wspomniany kadr
filmu, to jest podporządkowane "fabule", tu nie ma dowolności stanu
każdego kadru. Każdy tak opisywany "kadr" to nie losowość zmieszana
z chaosem, ale zależność od poprzedniego.
To wcześniejsze warunkuje aktualne - a teraźniejsze ma przedłużenie
w dalszym.
Zawsze jest ciąg pokoleń, który warunkowany jest "genetyką" - czyli
regułą zachodzącej zmiany.
W świecie tak rozumianego płaszczaka na żadnym poziomie nie ma, dla
niego nie może być dostępne to, co jest powyżej czy poniżej - jego
obserwacja, na jego poziomie istnienia, tych odcinków świata żadnym
zmysłem nie wykryje, to inny obszar, podprogowy, ciemny, skryty. I
to na zawsze.
Ale to zarazem nie oznacza, że nie do poznania. Nie jest odbierany
osobiście i nigdy nie będzie, ale przecież w jakiejś formie mniej lub
bardziej rozbudowanej, on już w tej szeroko pojętej rzeczywistości
się zawiera - tymi podprogowymi wobec obserwatora stanami. Takie w
całości obecne lokalne rzutowania już-jeszcze są, ją współtworzą w
każdym kierunku - wiec przy wspomożeniu mogą być zaobserwowane; co
dla mnie nie jest dostępne, to jest obecne już w doznaniu inaczej w
sobie zabudowanego bytu.
I on mi może o tym dalekim fakcie szepnąć coś być może istotnego.
Dlaczego te inne zakresy już-jeszcze są? - Ponieważ albo się budują
z jednostek, albo się rozpadają do jednostek. A skoro zawsze to jest
proces zsumowany i daleko się rozciągający, to jego "ślad", to jego
"zapach" może wywęszyć inny obserwator (którego zmysły mogą takie
ułożenie elementów wychwycić) - albo techniczna konstrukcja.
Na skutek "bezwładności" procesu - na skutek jego skomplikowania i
zawierania się jednocześnie na wielu lub bardzo wielu poziomach -
na skutek wewnętrznej zabudowy takiego faktu, którą tworzą elementy
z różnych etapów ogólnej zmiany i o różnym zagęszczaniu - skutkiem
tego zachodzi obserwacja czegoś więcej niż tylko chwili.
Konkret to zawsze stan chwili, jednak widać zbiór takich chwil; ten
"film" jest zawsze tylko "kadrem", ale rzeczywiście dla obserwatora
układa się w film - bo rejestruje się jednocześnie wiele "kadrów";
jest zmiana, jest tylko mgnienie, ale widać stałość.
I treść. O ile obserwator tę treść potrafi zdekodować.
4.
Obserwator.
To istotny, w tym zestawie środkowy i istotny element. Właśnie jako
środkowy w tym rozumieniu, że przynależy do środkowego etapu zmian
- ale i dlatego, że poznaje otoczenie od środka.
Nie czas i miejsce na szczegółową analizę "obserwatora", nie chodzi
o wyliczenie oznaczających go cech, ale jedna musi być w tym punkcie
wyróżniona: zdolność do "notowania" zaistniałych stanów zmiany jako
abstrakcje - jako symboliczne (choć oczywiście na realnym nośniku)
odwzorowanie etapów tej zmiany.
Nie ma też tutaj znaczenia, jak to przebiega - ponieważ i tak musi
być zgodne z całością świata, inaczej nie zaistnieje. Chodzi o sam
fakt zapamiętywania, gromadzenia, kumulowania oraz archiwizowania
w sobie zmiany i jej etapów, gromadzenia symbolicznego. Że to także
zachodzi na poziomie na przykład kodu genetycznego, prawda, ale to
nie jest już istotne.
Ważna jest zdolność, możliwość doznawania tu i teraz, "smakowania"
chwili teraźniejszej - oraz jej odwzorowanie na fizycznym nośniku w
"archiwum".
Co to zmienia w postrzeganiu? Można powiedzieć, że wszystko. I nie
jest to przesadą.
Czym bowiem jest dowolny byt obserwujący? Doznającym, to tylko i aż
doznający zmiany fakt.
W chwili "teraz" jest wyłącznie doznanie - i nic więcej. Zmysłowo i
fizycznie jest aktualność i nic poza nią. Fizycznie jest tylko chwila
w trakcie jej zachodzenia.
A co się zmieni, kiedy do chwilowego doznania obserwatora dodać w
jego działaniu notowanie, rejestrowanie i gromadzenie danych o tym,
co się zdarzyło?
Przede wszystkim z poziomu doznania przechodzi się w zakres pomiaru
- do rejestracji.
Że początkowo biernej, więc tylko w formule "odbicia", odciśnięcia
się środowiska w bycie? - A co to ma za znaczenie, liczy się ten już
zapisany w zbiorze fakt. Liczy się zaistnienie odbicia-odcisku i na
nim dalsze możliwe działanie. Najważniejszy jest teraz ten zawarty
w realności osobniczego czy zbiorowego umysłu (i świata tym samym)
element w archiwum.
Dlaczego to ważne i istotne? Ponieważ w kolejnym kroku, czyli na/w
kolejnej chwili - taki, już w obserwatorze zawarty "odcisk" zmiany,
jest elementem do porównań, po prostu może posłużyć do pomiaru. To
punkt odniesienia.
I jeżeli wyłaniająca się ze świata nowość zgadza się z wcześniejszym
poznanym, to jest już wiedza, że to to samo. A jak jest to inne, to
nowość może zostać porównana do stanu poprzedniego. I albo poszerzy
poprzedni zbiór w jego zasobach o kolejny fakt, albo zacznie budować
nową linię, która powtórzy się w następnych pomiarach (lub nie).
Czyli, kiedy obserwator dysponuje w swoim zasobie i zawsze obecnym
w działaniu "odciskiem" świata, kiedyś zaistniałym "kadrem" filmu -
to może sobie te "fotki" odtwarzać do woli, a dalej na ich podstawie
budować co mu myśl przyniesie. Albo porównywać na bieżąco z wokół
zachodzącymi zdarzeniami i reagować odpowiednio szybko.
Że to się sprawdza, to chyba nie wymaga już podkreślania.
Takie archiwum danych o otoczeniu może przybierać różną postać, na
wstępnym etapie "notatek" w osobniku, a na dalszym oblec się murami
biblioteki czy murami wirtualnymi - nie ma znaczenia. Liczy się w
tym sama możliwość zebrania danych o zmianie, o jej stanach - o jej
"słupkach" milowych, które tę drogę znaczą. Wcześniejsze warunkuje
zachodzące, a obecne wpływa na to, co się zdarzy. Dlatego, kiedy w
moim zasobie jest wiedza, co i jak się zadziało, niedawno lub tam i
kiedyś - to na tej podstawie, porównując, mogę powiedzieć, że ten a
ten fakt jest podobny, a może nawet powiązany z tym a tym, i na tej
podstawie mogę szukać dalszych zależności dla tej wyróżnionej z tła
zmiany. I jeżeli takie zależności znajduję, to ma to swoją dla mnie
wartość - ponieważ pozwala to zrobić kolejny krok w tym chwilowym i
tylko chwilowym świecie.
A może nawet dalsze i liczne kroki...
5.
Złożenie. Czasoprzestrzeń.
Co będzie ostatnim, brzegowym, maksymalnym ustaleniem obserwatora w
zmiennym świecie?
Pojęcie, abstrakcja w formule "czasoprzestrzeń". - To końcowy etap
działania fizyka-obserwatora zawartego w zmianie.
Na bazie zmysłów, dowolnie już pojętych zmysłów (to może być również
poszerzający zakres poznawczy przyrząd) - na bazie dostępnego teraz
i tu fizycznego stanu (znów nie definiując, co to jest) - na końcu
tego znajduje się złożenie rejestrowanych "w płaszczyźnie" faktów w
"obraz" czy to góry, czy niżu lub wyżu; znajduje się proces, który
jest dostępny dla obserwatora jako doznanie chwili (ale który także
ma postać "obrazu" w czasie-i-przestrzeni).
Taki obserwator postrzega zmianę w jej etapach, widzi złożenie tej
zachodzącej zmiany w jednostkę - i na podstawie zebranego materiału
ustala, że jest zmiana, że jest "czas", który dodawany kolejnymi w
tym obrazie "warstwami" i "kadrami", buduje to, co ma dla osobnika i
obserwatora postać konkretu, fizyczny kształt i swoje zasoby; co ma
"charakter", istnieje w takich a takich granicach - i że się zawsze
przekształca.
Na końcu zbierania danych o otoczeniu obserwator musi to ująć taką
formułą, że to czaso-przestrzeń. Czyli jedność zachodzącej zmiany i
podstawowych dla niego wymiarów.
Dla takiego zawartego w zmianie obserwatora, dla którego zawsze w
"teraz" jest dostępna tylko "pastylka" i "kadr" filmu, dla niego nie
ma rozdziału na składowe, ponieważ zmiana oznacza budowanie się jego
i świata, w którym istnieje - to czasoprzestrzeń jest tym, co jest
wszystkim dowolnie postrzeganym.
Oczywiście obserwacja czasoprzestrzeni może dla niego przebiegać z
różnego poziomu i dotyczyć różnych elementów, małych i mniejszych -
podobnych do niego - albo dużych i większych, aż po te największe,
z wszechświatem jako całość na końcu. Ale to zawsze jest zmiana w
toku zachodzenia, dostępna tylko jako doznanie, a wiedza, że jest
ta zmiana i jak przebiega, to jest możliwe dlatego, że obserwator
poznaje, porównuje fakty w odniesieniu do już zgromadzonego zasobu
danych.
Fakt "archiwum" jest tu elementem fundamentalnym w poznawaniu - ten
zbiór danych to obserwator jako taki.
Dość ważny w tym rejestrowaniu czasoprzestrzeni jest poziom faktu,
na/w którym lokuje się wyróżniony stan energetycznego "zbrylenia".
Kiedy dotyczy to małego i bardzo małego elementu, postrzeganie ma
charakter pełnego, obejmuje całość zjawisk, które oznaczają badany
konkret. Ale jeżeli jest to skrajny tempem zmian wewnętrznych byt,
na przykład elektron, to jego budowanie się z tła oraz wewnętrzne
przekształcenia, na skutek progu poznawania i na skutek różnicy w
tempie reakcji - to jawi się jako "zatrzaśnięte" w sobie, stabilne
i trwałe. I uzyskuje twardą dla obserwatora powłokę, której żadnym
badaniem nie przebije. Coś maksymalnie szybkiego w swoich zmianach
ma dla obserwatora postać twardego i elementarnego. Że inaczej to
się układa w czasie-i-przestrzeni, że każdorazowo się buduje z tła
- o tym wnoszą kolejno poznawane, wyróżniane w świecie poziomy tej
zmiany. Aż do poziomu granicznego, który fizykę i jej elementarny w
poznaniu poziom oznacza.
Że logicznie jest to i tak odległe do stanu jednostki i "cegiełki"
- to już wiedza spoza fizyki.
W przypadku zjawisk, które zachodzą "obok", równolegle, które są w
poziomie istnienia obserwatora zawarte - ten zakres byt poznaje w
postaci "filmu" - i nie jest nadmiernie literackie odniesienie; to
opis tempa zmiany, którą rejestruje byt. Przecież ta na głębokim i
zasadniczym poziomie składająca się z chwil (i tylko chwil) zmiana -
to ma postać (po zsumowaniu w wielkie elementy) właśnie filmu - ma
postać ciągłą, nawet z fabularną treścią. - Tu, warto to podnieść,
jedność czasu-przestrzeni ma pełne dla obserwatora zrealizowanie, to
jest w końcu wszystko, co doznaje-poznaje.
Doznaje chwili, jednak w zasobie danych i wobec tego zasobu, może
poznać zawartość, która się dla niego "wyświetla" na ścianie jaskini.
Że ta jaskinia jest całym światem? Prawda.
Ale najciekawsze z wielu powodów dla takiego jaskiniowca jest coś,
co postrzega jako fakt duży, wielki, największy - czyli to wszystko,
co przekracza jego rozmiar i okres istnienia. Aż po "wszechświat",
to, co za taki fakt uznaje.
Co widzi osobnik, kiedy wykreśla w zmianie elementy wielkie? Tak po
prawdzie niewiele, a na początku to zupełnie nic.
Ponieważ wielkie i rozległe w czasoprzestrzeni obiekty, one są tak
odległe od poziomu jego obserwacji i pomiarów, że - po prostu - nie
wchodzą w zakres tego pomiaru. I podobnie jak te najmniejsze fakty,
przez niemożność badania brzegowego i skończonego - te wielkie także
stają się stabilne, trwałe, nieskończone oraz wieczne w ujęciu już
maksymalnym.
Jeżeli nie widać początku i końca zmiany, to taki fakt musi przybrać
dla bytu postrzegającego cechy trwałe i niezmienne. I dla obserwatora
tak to się musi prezentować.
Jeżeli w tym ustalaniu nie zostanie osiągnięty poziom, który może
wnieść dalsze i szersze spojrzenie - jeżeli byt nie wydźwignie się
z d-n-a swojej "jaskini" - cóż, wiadomo, nie będzie to miało żadnego
dalszego znaczenia...
Ale nie te literacko zabarwione odniesienia są tu najważniejsze, to
ornamentyka ubarwiająca ustalenia. Chodzi o coś znacznie bardziej
istotnego: o fakt kawałkowania poznania.
Czyli o to, że rejestrujący wielkie fakty byt, skutkiem skończonego
istnienia - ale również i skomplikowania poznawanego - nie może ani
w doznanie, ani w poznanie wprowadzić całości.
Fizyk badający swoje otoczenie, mimo wypracowania pojęć przestrzeni
i czasu (a następnie czasoprzestrzeni), nie może - nie ma podstaw w
swoje ustalenie (na żadnym kroku) wprowadzić wniosku, że ten nawet w
sobie wielki element (i dla fizyka jednostka skończona, całość), że
to jedność powiązana z kiedyś-tam zaistniałym. Lub że się odnosi do
kiedyś-tam dopiero w przyszłości możliwego.
To w fizycznym pojmowaniu świata jest wykluczone - ponieważ między
stanem aktualnie postrzeganym, nawet tak wielkim, jak wszechświat -
a tym wielkim faktem-stanem, który był lub będzie (i będzie stanem
nadrzędnym do obserwowanego) - tego nie ma dla fizyka łącznie.
To rejestrowane "tu i teraz" jest wszystkim i jedynym.
A przecież, nawet nie trzeba tego głębiej uzasadniać, może rzutowana
w/na płaszczyznę sfera posiadać ogromne rozmiary, może jej początek
znajdować się na przykład w postrzeganiu dinozaurów - a jej koniec
zrealizuje się za iks pokoleń (o ile te pokolenia będą).
Obecnie, w doznaniu i pomiarze obserwatora, z tego zbioru, z takiej
sfery widać jedynie element - a i to niekoniecznie pełny element. To
wszak może być element elementu.
Kiedy analizuje się rzeczywiście wielkie zakresy "odciśnięte" jakoś
w świecie, tu kolejne "warstwy-kadry" są tak odległe od siebie, że
ten "wyż-niż" ma mnogość etapów pośrednich (które również są wyżami
i niżami).
Widać wszystko, a to w poszerzonym spojrzeniu fragment całości. Albo
fragment fragmentu.
6.
"Sala kinowa". Ujęcie wspomagające zrozumienie.
Ostatnim dokonaniem możliwym dla fizyka - "obserwatora zmysłowego" -
jest ustalenie zależności czasu-i-przestrzeni, i dalej się tą drogą
nie pójdzie.
Ale już wiadomo, że skonfrontowany z płaszczyzną "płaszczak" ma w
swoim doznaniu elementy, które przynależą do różnych zakresów, są
małe i duże, i wielkie - że razem współtworzą to, co on postrzega
jako pstrokaciznę izobarów lub poziomic.
Już wie, że góra wypiętrza się w rzeczywistość, ponieważ tak odciska
się w niej sfera, którą tu "wciska" zewnętrzne ciśnienie elementów
tła.
Już wie, że widziany na mapie pogody wyż albo niż - to rozłożone w
poziomie i pionie (oraz w czasie) - przechodzenie poprzez płaszczyznę
sfery z jej kolejnymi warstwami-kadrami (co dla niego prezentuje się
w postaci kręgów i rozkładu nacisku na/w płaszczyźnie). Tutaj jako
zdarzenia w formule linii izobarycznych.
Już ma świadomość, że postrzegane to nie wszystko, ale zarazem wie,
że dalej sam nie podoła.
Jego zasób danych, jakie by one nie były, jak daleko by nie zagłębiał
się w podglebie świata, jak daleko by nie zerkał - to ten zbiór jest
skończony i na zawsze jedynie mu dostępny. Co nie znaczy, że to już
wszystko.
Co może zrobić stojący przed wielowymiarową płaszczyzną obserwator
fizyczny?
Musi dobudować do postrzeganego i tylko realnie obecnego widoku to,
co było wcześniej i co będzie później.
I jest to możliwe.
Dlaczego jest możliwe? Ponieważ wcześniejsze warunkuje obecne.
A to dalej oznacza, że choć tutejsze (i dowolnie badane) to całość
i jedynie poznawalne, to jednak można to poszerzyć o kolejne zakresy
- można na bazie rozpoznanego dalsze, a nawet nieskończone-wieczne
opisać.
Czyli - świat, w którym zawiera się obserwator (ta płaszczyzna, tu
w wielowymiarowym już ujęciu) - ona sama jest stanem chwilowym, ale
i posiada kolejne stany chwilowe.
Te wcześniejsze, już dawno poza rzeczywistością - oraz te przyszłe,
jeszcze dalekie.
Podkreślam to - ten element rozumowania jest niebywale istotnym: w
tym ujęciu już całość obserwacji, wszelkie fizycznie ustalone fakty
i abstrakcje - wszystko w dowolny sposób od kiedyś do kiedyś, ale i
na przyszłość dla wszechświata i jego zmiany policzone - to zaledwie
jeden "kadr" z filmu, jeden stan płaszczyzny.
Z tym istotnym zastrzeżeniem, że chodzi o etapy tworzące świat oraz
jego elementy. O etapy podprogowe, pośrednie, o stany chwilowe tej
zmiany, która dla fizyka ma postać wielokrotnego złożenia-nałożenia
się "kadrów" (i jest światem).
Co w postrzeganiu fizycznym sumuje się w jedność i w "ścianę" - to
w ujęciu wielowymiarowym, to w takim rzucie na płaszczyznę staje się
wielowątkowym i wieloetapowym przebiegiem. I o ten ujęty rozdzielnie
proces teraz chodzi.
Żeby zrozumieć "film" w fabule (i żeby ustalić zależności), nie mogę
jednocześnie obserwować początku, środka i końca, bo nic z tego nie
zrozumiem.
A właśnie w takiej (i tylko takiej) sytuacji znajduje się fizyk w
swoim działaniu - ma do dyspozycji wyłącznie sumaryczny, do jedności
skompresowany obraz (który zbudowany jest z mnogości kadrów i ujęć).
Więc jak ma się w tym połapać?
Krokiem pośrednim i wspomagającym zrozumienie, czym jest widziane i
dlaczego tak się prezentuje, może być model w postaci "sali" - tu w
formie sali kinowej. Czyli płaski ekran symbolizujący płaszczyznę,
a dalej rzędy ze ściśle, w sposób policzalny obsadzonymi miejscami.
Tu nie ma żadnego chaosu, jest ład reguły.
Sala jest zupełnie ciemna, przed ekranem stoi, a w szerszym ujęciu
zawiera się w nim obserwator.
I co widzi fizyczny obserwator?
Widzi doskonałą mieszaninę, której elementy się przemieszczają dla
niego praktycznie dowolnie. Owszem, po pewnym okresie szczegółowych
rejestracji ustali, że są głębsze, niezbyt wyraźne zależności - ale
dla niego ten "płaski" obraz jest zawsze statystyczny, zaskakuje, a
pojawiające się lub niknące fakty w sobie odrębne i nie wiadomo co
znaczą.
I jest to jedynie mu dostępny zakres postrzegania, poza nakreślone
tak "płaskie" zsumowanie faktów nigdy nie wyjdzie. Poza "plamy" czy
"szepty", na gruncie fizycznych doznań, się nie wychyli
Dlaczego? Ponieważ niczego więcej niż ta wielowymiarowa płaszczyzna
dla niego nie istnieje - w niej się zawiera i ją poznaje.
Ale teraz przychodzi czas na dopełnienie - na działanie, którego w
fizycznym obrazie nigdy być nie może: postrzeganie zewnętrzne, na
filozoficzny namysł nad procesem zmiany. Filozoficzny czy Fizyczny,
to już tylko kwestia nazewnictwa, drugorzędna.
A to dalej oznacza - że może obserwator wprowadzić w poznanie stan
"sali", leżące "za nim" wielowymiarowe rozłożenie cykli kwantowych
i ich elementów. Cykli opisanych na bazie obserwowanych fizycznie
stanów - jako uogólnienie wiedzy o świecie i regułę.
Początkowo na zasadzie koniecznej hipotezy - a jak się takie cykle
sprawdzą, to i koniecznej zasady wszystkiego.
I co widzi obserwator, kiedy zażąda jasności na sali? Że są rzędy z
ich orbitami oraz elementami - że obsadzone są według porządku - że
najbliżej są małe i dynamiczne, później środkowe i umiarkowane - że
najdalej lokują się elementy masywne, rozbudowane, które odbiera w
swoim zakresie bardzo nieostro i fragmentarycznie.
A wszędzie jest ład i porządek podlegający zasadzie obsadzania.
Dla lepszego zobrazowania można wprowadzić sobie jeszcze element w
postaci "źródła" światła, którym operują siedzący w rzędach, takie
małe latarki lub reflektory z odległych rzędów - jako symbol małych
lub dużych "zawirowań" obserwowanych w/na płaszczyźnie.
Ponownie gaśnie światło - i co teraz widzi obserwator? - Obecnie, w
oparciu o wiedzę rozkładu rzędów na sali i przypisanych do nich na
zawsze źródeł zaburzenia w postaci kręgu światła na ekranie - może
na tej podstawie powiedzieć, że ten a ten mały fakt to zaistniał z
powodu rzutowania na/w płaszczyznę zmiany, którą wytworzył osobnik
obsadzający ten a ten rząd, jeden w najbliższych. - A ten duży, tak
deformujący zawartość świata, to efekt rzutowany z rejonów gdzieś w
okolicy środkowej, że to taka a taka siła go pobudziła i oznacza to
a to.
A dalej obserwator będzie mógł w swoim postrzeganiu zanotować nawet
element obecny tylko brzegowo, więc na zasadzie fragment fragmentu.
Dlaczego? - Ponieważ "reflektor" i jego rzut się w/na płaszczyźnie
nie mieszczą.
Itd.
Czyli obserwator widzi teraz przed sobą fizycznie w dalszym ciągu
mieszaninę wszystkiego ze wszystkim, ale zarazem porządek ustalony
logicznym dopełnieniem - ustaleniem, że są "rzędy" i ich treść.
I że to jest rzutowane na/w wielowymiarową płaszczyznę - w której i
on się od zawsze i na zawsze zawiera.
Fizycznie notuje "doskonałą mieszaninę" - logicznie ustala w zmianie
porządek i regułę.
Ale wie też obserwator, że wspomagająca rozumienie "sala" nigdy nie
istnieje w taki czy dowolnie inny sposób - że to tylko narzucony na
proces w toku jego zachodzenia schemat i rytm, który dlatego jest w
działaniu możliwy do wypracowania, że ten proces jest pokawałkowany,
budowany z jednostek - z kwantów. I to na każdym poziomie.
Żadnych rzędów nie ma, nie ma źródła światła ani obsadzonych miejsc
- nie ma też żadnych osobników zasiadających na "widowni".
Jest tylko-zawsze (i wyłącznie) wielowymiarowa płaszczyzna, w której
istnieje widz (obserwator) takiej płaszczyzny.
Doznaje jej przeobrażeń, notuje zdeformowane kręgi i przypisuje im
znaczenia, a to "góry", a to "wyżu", a to "ja". Ale to już wszystko.
Dalsze to już abstrakcja.
7.
Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Jeżeli już wiem, że w dowolny sposób postrzegana prze mnie zmiana
to wielokrotne złożenie - jeżeli zarazem wiem, że to złożenie jest
jedynym dostępnym zakresem i że niczego poza tym "płaskim" światem
więcej nie ma i nigdy - jeżeli ponad to wiem, że w rzucie sfery na
i w płaszczyznę dostępny jest tylko stan chwilowy, a ponad-niżej to
konstrukcja umysłu, dopełnienie logiczne potrzebne do zrozumienia
tego wokół - jeżeli to wszystko już wiem, to na tej podstawie mogę
obecnie zrobić coś, czego żadnym sposobem nie ma i nigdy nie będzie
w łącznej postaci w rzeczywistości: mogę dobudować do obserwowanego
rzutu zakresy wcześniejsze i późniejsze.
Tak, na bazie reguły ustalonej w zmianie, w oparciu o ustalony rytm
przekształceń, mogę zbudować "ciąg pokoleń" tej zmiany. Czyli ująć
w jeden obraz przeszłe, obecne i przyszłe - i jest to wykonalne.
I jest to konieczne, ponieważ warunkuje dalsze istnienie. Warunkuje
zrozumienie i istnienie.
I chodzi, co tu najważniejsze, o te etapy, które nawet szczątkowo nie
są jeszcze obecne w zmianie lub już tak nie istnieją. To są etapy z
zakresu "poza" - więc żadnym elementem zakotwiczone w aktualności.
Ale one albo były, ponieważ dzisiejszych faktów inaczej wyjaśnić nie
można - albo kiedyś i tam się pojawią.
Taka "sfera" przechodzi przez płaszczyznę, jest stan chwili - czyli
aktualny w rozumieniu całości "wszechświata". Fizyk, wewnętrzny w
zmianie byt, rejestruje na wszelkie sposoby całość (niczego więcej
nie ma) - ale to przecież tylko chwila, "sekunda" z wszystkiego. To
daleko nie wszystko.
Ale to wszystko można odtworzyć, można zrekonstruować krok po kroku
- albo dobudować krok po kroku. I można być pewnym, że obraz będzie
poprawny. Wszak wcześniejsze warunkuje obecne, itd.
Pojęcie "czasoprzestrzeń abstrakcyjna" jest więc kolejnym i zarazem
ostatnim uogólnieniem postrzeganej zmiany - to opis, gdzie fizyczna
czasoprzestrzeń staje się jednostką - kwantem dalszego budowania i
operowania elementami. Już abstrakcyjnymi, ponieważ ich nie ma oraz
nigdy nie będzie jednocześnie i łącznie.
One istnieją i znajdują się jedynie w głowie obserwatora - to w nim
i tylko dla niego jest ten zbudowany z chwil konstrukt (i jego, też
chwilowe, dopełnienie).
Kolejne etapy i warstwy takiej "abstrakcyjnej sfery" to oczywiście
stany chwilowe, które w pełni opisuje fizyka swoimi wzorami - ale,
co ważne, również cała tak wyprodukowana abstrakcja podlega wzorom,
tym samym wzorom.
Co innego jest jednostką liczenia, ale ponieważ to zawsze (i tylko)
są jednostki - to i abstrakcja maksymalna jest opisywalna. A przez
to i policzalna.
Policzalna w kolejnych i stabilnych, i realnych fizycznie krokach.
Nie ma znaczenia, że to łącznie nie zaistnieje - nie może. Liczy się
tylko to, że na pewno (na pewno) w kolejnych "kadrach" treść tego
filmu będzie logicznym ciągiem dalszym. I że jest przez to w pełni
zrozumiała.
8.
"Wszechświat".
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że fizyk widzi wszystko - że ta
dla niego jedynie dostępna mieszanina to wszystko. I widzi to jako
poprawny, pełny obraz. - Tylko błędnie.
Owszem, postrzega całość, ustala reguły, nawet z korzyścią, ale to
zawsze i tylko mieszanina - i złożenie. Widać "początek", a to stan
maksymalnie zsumowanych w jedność "kadrów", które rozdziela ogrom i
czasu, i przestrzeni, i etapów pośrednich. Widać jedność tam, gdzie
wielki ciąg pokoleń.
"Widać" koniec, a to nałożenie się (na siebie) licznych abstrakcji
w wielokrotnym złożeniu - i przez to w rozmyciu. Nigdy pewność.
Itd.
Efekt? Zmieszanie, obserwacja doskonałej mieszaniny musi owocować w
opisie zmieszaniem.
Owszem, wolno i z mozołem dzielonym na kręgi, poziomy, etapy - ale
zmieszaniem. I w zakresie skrajnym (w brzegu), którego fizyka dziś
już się dopracowała, nie do pokonania; zmieszanie jest tu faktem na
zawsze obecnym. I nie do rozplątania. Nie ma możliwości.
Nie ma, ponieważ to wielka suma zjawisk, które są zależne od siebie,
a co więcej, są budowane z wielu linii tworzących.
Fizyk widzi jedną i stabilną powierzchnię zdarzeń - a to logicznie
i podprogowo suma cząstkowych zdarzeń. Fizyka w takim poszerzonym
ujęciu to nałożona, "naciągnięta" na wielość zjawisk "jednostka" -
to wielowymiarowa i jedynie dostępna płaszczyzna, jednak budowana z
n-liczby przejść (tu w rozumieniu "rzutów" sfer na/w fizykę).
Przez tak definiowaną i pojmowaną n-wymiarową płaszczyznę przechodzi
i ją buduje n-liczba n-wymiarowych sfer. Rzeczywistość w tym ujęciu
to suma, postrzegana z zewnątrz i zawsze tylko z zewnątrz suma linii
- to "utkana" w tym rzutowaniu czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Co więcej (i co również istotne), postrzegana fizyczna "mieszanina"
to w ujęciu logicznym ściśle uporządkowana i ponumerowana zmiana w
trakcie przekształceń.
Fizyk widzi element - jednak nie analizuje w taki sposób faktu, że
w postrzegany (zagęszczony) konstrukt wchodzi niżej znajdująca się
w piramidzie możliwości "cegiełka". Dla niego to informacja zbędna,
liczy się ten wyróżniony w tle element.
Jednak w poszerzonym ujęciu ów fakt to suma - skupienie jednostek,
które przynależą do odległych etapów ogólnej zmiany, logicznie jest
to złożenie wielu linii o rodowodzie sięgającym początków lub końca
"wszechświata". W badaniu ma fizyk sumę czasu-i-przestrzeni, ale w
jego postrzeganiu to tylko-i-wyłącznie fakt i jednostka.
Czyli widzi i wie wszystko, ale jakże niewiele wobec "w głębinach"
się dziejącego.
"Wszechświat" to logiczny ład, który fizycznie prezentuje się jako
chaos.
Dlatego nie można mówić o "wszechświecie", ponieważ niczego takiego
nie ma. Wyróżniony przez fizykę zakres to suma - a po drugie jeden
z wielu stanów chwilowych. Że to w płaskim oglądzie posiada cechy
pełnej zmiany i że podlega regule? To skutek położenia poznającego
bytu, który może powstać i rejestrować najlepszy, stabilny odcinek
w przekształceniach, właśnie środkowy. A po dalsze, że pozostając w
zmianie, postrzega to zewnętrznie, w całości. - Doznaje zmiany, ale
poprzez konstruowanie abstrakcji dokonuje pomiaru.
Wszechświat jest obecny tylko w jego zgrubnym ujęciu i tylko w nim.
Bo wszystko większe niż chwila jest abstrakcją.
Obserwator zaistniał we wszechświecie, ale to on go tworzy w każdym
swoim spojrzeniu.
cdn.
Janusz Łozowski

Más contenido relacionado

La actualidad más candente

Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5kwantologia2
 
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11SUPLEMENT
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Łozowski Janusz
 

La actualidad más candente (16)

Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
 
prosta-i-punkt.
prosta-i-punkt.prosta-i-punkt.
prosta-i-punkt.
 
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
 
Eter, itp.
Eter, itp.Eter, itp.
Eter, itp.
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
 
Zasada analogii.
Zasada analogii.Zasada analogii.
Zasada analogii.
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
 
Zbrylenia.
Zbrylenia.Zbrylenia.
Zbrylenia.
 
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
 

Destacado

1 3 ложные пути образования_3
1 3 ложные пути образования_31 3 ложные пути образования_3
1 3 ложные пути образования_3Olga Shatalova
 
ETA A4 Movie Poster Compress
ETA A4 Movie Poster CompressETA A4 Movie Poster Compress
ETA A4 Movie Poster CompressPhysical Folk
 
Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016
Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016
Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016Giuliano Ganassi
 
Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016
Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016
Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016Cat Van Khoi
 
Building an internal executive search program | Talent Connect Anaheim
Building an internal executive search program | Talent Connect AnaheimBuilding an internal executive search program | Talent Connect Anaheim
Building an internal executive search program | Talent Connect AnaheimLinkedIn Talent Solutions
 
集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ
集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ
集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ新潟コンサルタント横田秀珠
 
Google Drive (for dummies)
Google Drive (for dummies)Google Drive (for dummies)
Google Drive (for dummies)Dom Cushnan
 

Destacado (8)

W2
W2W2
W2
 
1 3 ложные пути образования_3
1 3 ложные пути образования_31 3 ложные пути образования_3
1 3 ложные пути образования_3
 
ETA A4 Movie Poster Compress
ETA A4 Movie Poster CompressETA A4 Movie Poster Compress
ETA A4 Movie Poster Compress
 
Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016
Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016
Campionati pallavolo - Comunicato N°14 del 19/01/2016
 
Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016
Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016
Bảng báo giá xe hơi Toyota Việt Nam 2016
 
Building an internal executive search program | Talent Connect Anaheim
Building an internal executive search program | Talent Connect AnaheimBuilding an internal executive search program | Talent Connect Anaheim
Building an internal executive search program | Talent Connect Anaheim
 
集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ
集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ
集客コンサルタント:業界別100集客アイデアセミナー講演講師(石川県)加賀商工会議所チラシ
 
Google Drive (for dummies)
Google Drive (for dummies)Google Drive (for dummies)
Google Drive (for dummies)
 

Similar a Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.

kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.Łozowski Janusz
 
Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.kwantologia2
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.kwantologia2
 
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Łozowski Janusz
 
Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.kwantologia2
 
Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4kwantologia2
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.Łozowski Janusz
 
Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.kwantologia2
 
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).Łozowski Janusz
 
ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).kwantologia2
 
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.Łozowski Janusz
 
Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.kwantologia2
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).SUPLEMENT
 

Similar a Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna. (20)

kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.
 
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
 
Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.
 
Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.
 
Pole energii.
Pole energii.Pole energii.
Pole energii.
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
 
Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.
 
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
 
ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).
 
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.
 
Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 

Más de Łozowski Janusz

Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.Łozowski Janusz
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Łozowski Janusz
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Łozowski Janusz
 
Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.
Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.
Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.Łozowski Janusz
 

Más de Łozowski Janusz (17)

Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
 
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
 
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
 
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
 
Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.
 
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
 
Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.
Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.
Kwantologia 9.9 – Brakująca masa.
 
Kwantologia 9.8 – Czas.
Kwantologia 9.8 – Czas.Kwantologia 9.8 – Czas.
Kwantologia 9.8 – Czas.
 

Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.

  • 1. Kwantologia stosowana - kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 12.8 - Czasoprzestrzeń abstrakcyjna. Zaproponowany w tytule temat, to - nie waham się tego tak określić - najważniejsze pojęcie, które jest pochodną oraz skutkiem analizy rzeczywistości, tego wszystkiego wokół; nie ma istotniejszego tematu ani zobrazowania. To ostatni punkt poznawania, to skrajny, maksymalny poziom opisu tego i każdego świata, zawsze i wszędzie; to ostatnie, najpełniejsze ujęcie zmiany jako takiej, którą umysł i obserwator świadomy jej zachodzenia może wypracować. Niczego więcej nie ma. 1. Płaszczak. W prezentacji, która ma uzasadnić wprowadzenie takiego pojęcia oraz pokazać, czym czasoprzestrzeń abstrakcyjna jest i jak funkcjonuje, trzeba wyjść od powszechnie znanego ujęcia rzutu na płaszczyznę - rzutu sfery w/na świat płaszczaka. Ten wypreparowany ze zmiennego otoczenia i maksymalnie prosty schemat zjawisk musi się znaleźć w obrazie jako pierwszy. Dlaczego płaszczak i rzut na/ w płaszczyznę? Ponieważ takie ujęcie niesie ze sobą liczne, jednak nieobecne w mało dokładnym spojrzeniu składowe rozumowania o rzeczywistości, a o nie tu przede wszystkim chodzi. Czym jest rzut sfery, dowolnego stanu na dwuwymiarową płaszczyznę, w świat płaszczaka? Pierwsza i narzucająca się odpowiedź, którą udzieli uczeń szkoły po wstępnym kontakcie z geometrią jest taka, że okrąg. Powie w pełnym przekonaniu, że na płaszczyźnie "zrzutowana" sfera zaprezentuje się jako okrąg. I będzie to powtarzał od tej pory zawsze. - I będzie to odpowiedź w takim zakresie poprawna - jednak zarazem fundamentalnie błędna. Będzie poprawna w przestrzeni ustalonej zasadami geometrii - ale w szerszym ujęciu głęboko zafałszowana. W tym momencie nie można pominąć samej geometrii, a raczej sposobu postrzegania i upraszczania zmiany zachodzącej w świecie. Dlaczego obraz geometryczny, a w kolejności matematyczny, jest poprawny? Co sprawia, że doskonale sprawdza się w zastosowaniach, ale dlaczego w poszerzonym ujęciu jest błędny? Odpowiedź jest oczywista: nie ma w nim zmiany. Nie ma zmiany jako takiej. Nie, nie chodzi naturalnie o to, że wzór czy szkic nie opisuje, nie zawiera w opisie zmiany, bo zawiera, "całkuje" i symbolizuje, jest w każdym elemencie odniesieniem do zmiany i jej skutków. Tu mowa o innym znaczeniu zmiany - że w tak ustalonym schemacie, że we wzorze matematycznym, bryle symbolizującej coś rzeczywistego - w układzie współrzędnych, na skutek scalania, kompresowania danych - że z tego ujęcia usuwany jest "czas" (zmiana). Że w efekcie symbol zmiany sam w sobie tej zmiany nie ma - upraszcza się do "kośćca" i sztywnej w
  • 2. odbiorze abstrakcji. Zamiast rozbudowanego ujęcia "uczeń" w świecie widzi okręgi - zamiast powiedzieć, że rzut sfery na płaszczyznę to pełne koło i stan chwilowy sfery, mówi o okręgu. Poprawnie, ujęcie w obszarze geometrycznym zasadne - ale błędne w realnym świecie; w zakresie szkolnej geometrii podejście się sprawdza - fizycznie jest konieczne tłumaczenie tego na fakty. Kiedy wyprowadzone z otoczenia ujęcie nie zawiera "czasu", kiedy z tego świata wyprowadzona abstrakcja i uproszczenie jest świadomie lub nie renormalizowane z istotnego składnika - to nie tylko tworzy niepełny obraz, ale także go zafałszowuje. - A po dalsze odrywa się od niego i usamodzielnia w myśleniu. I przesłania, dosłownie takie pojęcie przesłania rzeczywistość. I jest błąd. Zgoda, każde zmatematyzowane ujęcie zmiany taką zmianę w sobie też zawiera jako fakt integralny. - W układzie współrzędnych, który nie ma pozornie takiego parametru w sobie, "czas", zmiana jest obecna na każdym kroku - jest w całości układu, w każdym elemencie, który oznacza taki abstrakt, a także oddaje zawsze zmianę w opisywanym i tak analizowanym konkrecie. Zmiana dlatego może z opisu zostać bez konsekwencji usunięta (zrenormalizowana) - ponieważ i tak wynik tu prowadzonych operacji zmianę oddaje, nie może inaczej. Ten czynnik jest zawsze obecny w działaniu, więc i efekt działania musi go też zawierać. I jeżeli nawet stosujący taką abstrakcję byt nie ma tego w polu widzenia na żadnym kroku (a zazwyczaj nie ma), to i tak się poprawnego rezultatu dopracuje - ponieważ podprogowo, podświadomie w jego dowodzie ten element jest zamieszczony. A przecież o ten na końcu poprawny wynik chodzi. Ale o ile doskonale sprawdza się to w zakresie wewnętrznym, w ramach wszechświata (do brzegu) - to zawodzi, i to w sposób dramatyczny, w chwili, kiedy w przedział badania należy wprowadzić "dalsze". Tutaj wcześniej wyrzucone wraca nieskończonością i wszelkie ustalenia tym samym wyklucza; w wiecznym a nieskończonym tle żadnego już dalszego ustalić nie można. 2. Rzut na/w płaszczyznę. Co postrzega realnie płaszczak, kiedy w jego świat rzutowana jest z zakresu dla niego absolutnie niedostępnego na przykład sfera? - Tu odpowiedź, już poszerzona o zmianę, musi być taka, że pełne koło. Nie okrąg, a więc "szkic" maksymalnie wypreparowany ze świata - ale stan "plasterka" sfery. Czyli dwuwymiarowe koło. Na dwuwymiarowej płaszczyźnie, w dwuwymiarowym świecie płaszczaka, pokaże się także dwuwymiarowe koło. W idealnym ujęciu symetrycznie rozłożone - jednak, czego chyba nie trzeba podkreślać, w realnym dla niego zdarzeniu na pewno jakoś zdeformowane. Przecież są liczne i na ten jego zakres rzutowane "bryły", więc oddziałują ze sobą. A to w konsekwencji musi się zobrazować odkształceniem idealnego schematu i rozłożenia procesu, musi przybrać formę konkretnego ciała. Co jest istotnego w takim "filmie", który jest rzutowaniem sfery w świat "płaszczaka"? Ważne jest to, że taki obserwator, i to żadnym sposobem, nie może w
  • 3. swój zakres postrzegania wprowadzić odcinków poza - powyżej czy też poniżej płaszczyzny, to niemożliwe. - Podkreślam to, ponieważ takie instruktażowe filmiki, które przybliżają rzut sfery na płaszczyznę, pokazują coś nad głowa takiego bytu, coś tam się nad nim wyłania i następnie spuszcza "cień" na/w świat płaszczaka w postaci okręgu. O który tenże się nieszczęśnik potyka i obija, kiedy usilnie stara się zrozumieć, czym to jest i dlaczego się pokazało. Nie - nie ma żadnego "powyżej" czy "poniżej", jest tylko i wyłącznie w jego świecie ten rzut w kołowym ujęciu. On się zaczyna od punktu biegunowego sfery - kolejno się powiększa lub pomniejsza, zależnie od momentu rzutu - ale dla płaszczaka, podkreślam, zawsze w zakres jego obserwacji i jego świata wpisuje się, jako fakt namacalny oraz obecny na każdy dla niego dostępny sposób, koło, pełne koło. Czyli stan chwilowy tego "filmu", "kadr" tego filmu w postaci sfery. A co więcej, co jest zasadniczym teraz ustaleniem w takim rzucie - że ten "kadr" ze sfery jest jego światem, że go tworzy, współtworzy. To nie znajduje się obok niego, to nie ciekawostka wyłaniająca się z zakresu niedocieczonego, to nie cień czegoś tam - ale to fakt ten płaszczakowy świat tworzący, to element-składnik płaszczyzny, która jest światem tego bytu. Koło nie jest tylko rzutem, to fizyczny w jego doznaniach, więc jak najbardziej realny fakt. Idealnie kolisty, a realnie pokiereszowany, ponieważ takich rzutów na/w ten zakres mnogość i jeszcze więcej. Cały świat "płaszczaka" to złożenie takich rzutów - to "łatka" na łatce, która buduje stan płaszczyzny. Każdy kolejny rzut odkształca, ale i tworzy wygląd płaszczyzny oraz jest wszystkim, co taki obserwator rejestruje. To jego świat - to jego obserwacja - to jego istnienie. Niczego dla niego więcej nie ma i być nie może. 3. Rzut na płaszczyznę wielowymiarową. Rozwinięciem, kolejnym stopniem komplikacji świata płaszczaka jest rzut sfery na/w płaszczyznę wielowymiarową. - Przy czym, jako etap pierwszy tego ujęcia, musi się pojawić rzut na/w trzy podstawowe i już tutejsze wymiary. Plus "czas". Czym się różni takie rzutowanie od poprzedniego? Korekty się małe, by nie powiedzieć, że kosmetyczne - choć wnioski, które z tego się dla naszego postrzegania wyłaniają, one są już zasadnicze. To rzeczywiście chodzi już o nasz świat i nasze postrzeganie, rzut na płaszczyznę trzech wymiarów w czasie - to wszystko tutejsze. I dlatego tak ważne. Co widzi taki obserwator? Ponownie trzeba niezwykle mocno podkreślić fakt, że dla takiego bytu nie ma zakresu powyżej czy poniżej - ma w swojej strefie poznania wyłącznie stan chwili. Żadne spojrzenie w górę czy w dół, nie ma tego - to rzut w postaci "pastylki" sfery, identycznie jak w świecie płaszczaka. Różnicą jest tylko kolejny, trzeci wymiar. Po prostu wzmiankowana "pastylka" czy "kadr" filmu uzyskuje dodatkowy element opisu. Jednak efekty, które rejestruje obserwator, są dokładnie takie same: ten rzut współtworzy
  • 4. świat osobnika i jego konstrukcję. Rzutowanie przebiega tak, że w/na płaszczyźnie buduje się chwila w postaci koła, idealnie pełnego koła, a realnie zdeformowanego koła w interakcji z innymi rzutami - a "płaszczak" doznaje tego stanu w pełni i jako jedyny. Doznaje, podkreślam, nie mierzy. Stanu chwili nie ma w pomiarze, jest wyłącznie doznanie. Ono tworzy w tej chwili obserwatora - jest nim po prostu. I dlatego na tym poziomie analizy tak opisywane światy niczym się nie różnią, zasadniczo chodzi o to samo. Ale jest czwarty teraz wymiar - i on głęboko modyfikuje świat tego obserwatora i jego samego. Co bowiem postrzeże byt zanurzony w płaszczyznę trzech wymiarów, gdy w ten zakres będzie rzutowana sfera? - W poprzedni opis, że punkt i dalej kolejne "pastylki", "kadry" chwili - w taki opis wprowadzić należy budowanie się "w pionie-poziomie" konkretu. Nie ma znaczenia jakiego konkretu, to może być góra, atom, obserwator, wszechświat - ale to będzie składanie się, nakładanie na siebie kolejnych tego konkretu warstw. Jeżeli spojrzeć na poziomice opisujące górę w jej pionowo-poziomym rozciągnięciu, jeżeli spojrzeć na wyż-niż w jego pionowo-poziomym rozciągnięciu - jeżeli spojrzeć na dowolnie już w rzeczywistości obecny fakt, to jest to, po pierwsze, złożenie, a po drugie uwarstwienie. I te wyróżnialne w konkrecie warstwy są niczym innym jak namacalnym w świecie tego skomplikowanego płaszczaka i w obserwacji zanotowanym "rzutem" - oddaniem przejścia sfery zakresu większego przez płaszczyznę. To krok po kroku zanotowany fizycznie tok zmiany - tu widać kolejne "kręgi" przemieszczającego się przez rzeczywistość sferycznego bytu. Przemieszczającego się - ale, co najważniejsze, zarazem budującego tę rzeczywistość. Przecież dla "płaszczaka" nic więcej poza takimi licznymi rzutami-przenikaniami nie ma, to jego świat, to jego cała rzeczywistość. Te nakładające się po wielekroć różne rzuty, kręgi i "kadry" filmu zdefiniowane w trzech wymiarach, to jest wszystko, co rejestruje, doznaje, czym jest obserwator. - Fizycznie, jako skutek rozciągnięcia w czasie i przestrzeni, są to na różne sposoby dalekie od idealności "cienie", jednak logicznie to zawsze sfera i jej pełne rzutowanie w kolejnych stanach chwilowych. I tylko tych stanów, bo niczego poza chwilą nie ma. Że proces takiego rzutowania przebiega po niebywałych zakresach - ma to ten skutek, że obserwator doznaje nie tylko jednostkowego stanu chwilowego, logicznie pojętego stanu "teraz" rzeczywistości, ale w jego zakres obserwacji wchodzą także stany chwilowe w złożonej postaci. Ponieważ byt obserwujący zawsze jest złożeniem, więc powolnym wobec "chwili", to rejestruje również złożenia - i nawet stabilność. Widzi w głębokim rozumieniu zmianę w maksymalnym pędzie, ale w jego obserwacji, na skutek rozciągniętej daleko i przez to nieostrej, rozmytej w odbiorze zmiany, pojawia się stabilizacja. I ustala górę lub dolinę, wyż lub niż. - I nadaje tak w świecie ustalonemu cechę niezmienności. A nawet wieczności już w skrajnym, wszechświatowym definiowaniu. Jeszcze raz trzeba podkreślić, że w tym "rzucie" nie ma zakresu do
  • 5. niego "nad" czy "pod" - jest wyłącznie chwila. Że to sumuje się na skutek "bezwładności" przenikania, że buduje się w konkret, to jest skutek skali zmiany, ona się dzieje daleko i szeroko, i kolejnymi rzutowaniami na/w płaszczyznę, ale to zawsze stan chwili. Z takim teraz niezbędnym dodatkiem, że stan chwili, wspomniany kadr filmu, to jest podporządkowane "fabule", tu nie ma dowolności stanu każdego kadru. Każdy tak opisywany "kadr" to nie losowość zmieszana z chaosem, ale zależność od poprzedniego. To wcześniejsze warunkuje aktualne - a teraźniejsze ma przedłużenie w dalszym. Zawsze jest ciąg pokoleń, który warunkowany jest "genetyką" - czyli regułą zachodzącej zmiany. W świecie tak rozumianego płaszczaka na żadnym poziomie nie ma, dla niego nie może być dostępne to, co jest powyżej czy poniżej - jego obserwacja, na jego poziomie istnienia, tych odcinków świata żadnym zmysłem nie wykryje, to inny obszar, podprogowy, ciemny, skryty. I to na zawsze. Ale to zarazem nie oznacza, że nie do poznania. Nie jest odbierany osobiście i nigdy nie będzie, ale przecież w jakiejś formie mniej lub bardziej rozbudowanej, on już w tej szeroko pojętej rzeczywistości się zawiera - tymi podprogowymi wobec obserwatora stanami. Takie w całości obecne lokalne rzutowania już-jeszcze są, ją współtworzą w każdym kierunku - wiec przy wspomożeniu mogą być zaobserwowane; co dla mnie nie jest dostępne, to jest obecne już w doznaniu inaczej w sobie zabudowanego bytu. I on mi może o tym dalekim fakcie szepnąć coś być może istotnego. Dlaczego te inne zakresy już-jeszcze są? - Ponieważ albo się budują z jednostek, albo się rozpadają do jednostek. A skoro zawsze to jest proces zsumowany i daleko się rozciągający, to jego "ślad", to jego "zapach" może wywęszyć inny obserwator (którego zmysły mogą takie ułożenie elementów wychwycić) - albo techniczna konstrukcja. Na skutek "bezwładności" procesu - na skutek jego skomplikowania i zawierania się jednocześnie na wielu lub bardzo wielu poziomach - na skutek wewnętrznej zabudowy takiego faktu, którą tworzą elementy z różnych etapów ogólnej zmiany i o różnym zagęszczaniu - skutkiem tego zachodzi obserwacja czegoś więcej niż tylko chwili. Konkret to zawsze stan chwili, jednak widać zbiór takich chwil; ten "film" jest zawsze tylko "kadrem", ale rzeczywiście dla obserwatora układa się w film - bo rejestruje się jednocześnie wiele "kadrów"; jest zmiana, jest tylko mgnienie, ale widać stałość. I treść. O ile obserwator tę treść potrafi zdekodować. 4. Obserwator. To istotny, w tym zestawie środkowy i istotny element. Właśnie jako środkowy w tym rozumieniu, że przynależy do środkowego etapu zmian - ale i dlatego, że poznaje otoczenie od środka.
  • 6. Nie czas i miejsce na szczegółową analizę "obserwatora", nie chodzi o wyliczenie oznaczających go cech, ale jedna musi być w tym punkcie wyróżniona: zdolność do "notowania" zaistniałych stanów zmiany jako abstrakcje - jako symboliczne (choć oczywiście na realnym nośniku) odwzorowanie etapów tej zmiany. Nie ma też tutaj znaczenia, jak to przebiega - ponieważ i tak musi być zgodne z całością świata, inaczej nie zaistnieje. Chodzi o sam fakt zapamiętywania, gromadzenia, kumulowania oraz archiwizowania w sobie zmiany i jej etapów, gromadzenia symbolicznego. Że to także zachodzi na poziomie na przykład kodu genetycznego, prawda, ale to nie jest już istotne. Ważna jest zdolność, możliwość doznawania tu i teraz, "smakowania" chwili teraźniejszej - oraz jej odwzorowanie na fizycznym nośniku w "archiwum". Co to zmienia w postrzeganiu? Można powiedzieć, że wszystko. I nie jest to przesadą. Czym bowiem jest dowolny byt obserwujący? Doznającym, to tylko i aż doznający zmiany fakt. W chwili "teraz" jest wyłącznie doznanie - i nic więcej. Zmysłowo i fizycznie jest aktualność i nic poza nią. Fizycznie jest tylko chwila w trakcie jej zachodzenia. A co się zmieni, kiedy do chwilowego doznania obserwatora dodać w jego działaniu notowanie, rejestrowanie i gromadzenie danych o tym, co się zdarzyło? Przede wszystkim z poziomu doznania przechodzi się w zakres pomiaru - do rejestracji. Że początkowo biernej, więc tylko w formule "odbicia", odciśnięcia się środowiska w bycie? - A co to ma za znaczenie, liczy się ten już zapisany w zbiorze fakt. Liczy się zaistnienie odbicia-odcisku i na nim dalsze możliwe działanie. Najważniejszy jest teraz ten zawarty w realności osobniczego czy zbiorowego umysłu (i świata tym samym) element w archiwum. Dlaczego to ważne i istotne? Ponieważ w kolejnym kroku, czyli na/w kolejnej chwili - taki, już w obserwatorze zawarty "odcisk" zmiany, jest elementem do porównań, po prostu może posłużyć do pomiaru. To punkt odniesienia. I jeżeli wyłaniająca się ze świata nowość zgadza się z wcześniejszym poznanym, to jest już wiedza, że to to samo. A jak jest to inne, to nowość może zostać porównana do stanu poprzedniego. I albo poszerzy poprzedni zbiór w jego zasobach o kolejny fakt, albo zacznie budować nową linię, która powtórzy się w następnych pomiarach (lub nie). Czyli, kiedy obserwator dysponuje w swoim zasobie i zawsze obecnym w działaniu "odciskiem" świata, kiedyś zaistniałym "kadrem" filmu - to może sobie te "fotki" odtwarzać do woli, a dalej na ich podstawie budować co mu myśl przyniesie. Albo porównywać na bieżąco z wokół zachodzącymi zdarzeniami i reagować odpowiednio szybko. Że to się sprawdza, to chyba nie wymaga już podkreślania. Takie archiwum danych o otoczeniu może przybierać różną postać, na
  • 7. wstępnym etapie "notatek" w osobniku, a na dalszym oblec się murami biblioteki czy murami wirtualnymi - nie ma znaczenia. Liczy się w tym sama możliwość zebrania danych o zmianie, o jej stanach - o jej "słupkach" milowych, które tę drogę znaczą. Wcześniejsze warunkuje zachodzące, a obecne wpływa na to, co się zdarzy. Dlatego, kiedy w moim zasobie jest wiedza, co i jak się zadziało, niedawno lub tam i kiedyś - to na tej podstawie, porównując, mogę powiedzieć, że ten a ten fakt jest podobny, a może nawet powiązany z tym a tym, i na tej podstawie mogę szukać dalszych zależności dla tej wyróżnionej z tła zmiany. I jeżeli takie zależności znajduję, to ma to swoją dla mnie wartość - ponieważ pozwala to zrobić kolejny krok w tym chwilowym i tylko chwilowym świecie. A może nawet dalsze i liczne kroki... 5. Złożenie. Czasoprzestrzeń. Co będzie ostatnim, brzegowym, maksymalnym ustaleniem obserwatora w zmiennym świecie? Pojęcie, abstrakcja w formule "czasoprzestrzeń". - To końcowy etap działania fizyka-obserwatora zawartego w zmianie. Na bazie zmysłów, dowolnie już pojętych zmysłów (to może być również poszerzający zakres poznawczy przyrząd) - na bazie dostępnego teraz i tu fizycznego stanu (znów nie definiując, co to jest) - na końcu tego znajduje się złożenie rejestrowanych "w płaszczyźnie" faktów w "obraz" czy to góry, czy niżu lub wyżu; znajduje się proces, który jest dostępny dla obserwatora jako doznanie chwili (ale który także ma postać "obrazu" w czasie-i-przestrzeni). Taki obserwator postrzega zmianę w jej etapach, widzi złożenie tej zachodzącej zmiany w jednostkę - i na podstawie zebranego materiału ustala, że jest zmiana, że jest "czas", który dodawany kolejnymi w tym obrazie "warstwami" i "kadrami", buduje to, co ma dla osobnika i obserwatora postać konkretu, fizyczny kształt i swoje zasoby; co ma "charakter", istnieje w takich a takich granicach - i że się zawsze przekształca. Na końcu zbierania danych o otoczeniu obserwator musi to ująć taką formułą, że to czaso-przestrzeń. Czyli jedność zachodzącej zmiany i podstawowych dla niego wymiarów. Dla takiego zawartego w zmianie obserwatora, dla którego zawsze w "teraz" jest dostępna tylko "pastylka" i "kadr" filmu, dla niego nie ma rozdziału na składowe, ponieważ zmiana oznacza budowanie się jego i świata, w którym istnieje - to czasoprzestrzeń jest tym, co jest wszystkim dowolnie postrzeganym. Oczywiście obserwacja czasoprzestrzeni może dla niego przebiegać z różnego poziomu i dotyczyć różnych elementów, małych i mniejszych - podobnych do niego - albo dużych i większych, aż po te największe, z wszechświatem jako całość na końcu. Ale to zawsze jest zmiana w toku zachodzenia, dostępna tylko jako doznanie, a wiedza, że jest ta zmiana i jak przebiega, to jest możliwe dlatego, że obserwator poznaje, porównuje fakty w odniesieniu do już zgromadzonego zasobu
  • 8. danych. Fakt "archiwum" jest tu elementem fundamentalnym w poznawaniu - ten zbiór danych to obserwator jako taki. Dość ważny w tym rejestrowaniu czasoprzestrzeni jest poziom faktu, na/w którym lokuje się wyróżniony stan energetycznego "zbrylenia". Kiedy dotyczy to małego i bardzo małego elementu, postrzeganie ma charakter pełnego, obejmuje całość zjawisk, które oznaczają badany konkret. Ale jeżeli jest to skrajny tempem zmian wewnętrznych byt, na przykład elektron, to jego budowanie się z tła oraz wewnętrzne przekształcenia, na skutek progu poznawania i na skutek różnicy w tempie reakcji - to jawi się jako "zatrzaśnięte" w sobie, stabilne i trwałe. I uzyskuje twardą dla obserwatora powłokę, której żadnym badaniem nie przebije. Coś maksymalnie szybkiego w swoich zmianach ma dla obserwatora postać twardego i elementarnego. Że inaczej to się układa w czasie-i-przestrzeni, że każdorazowo się buduje z tła - o tym wnoszą kolejno poznawane, wyróżniane w świecie poziomy tej zmiany. Aż do poziomu granicznego, który fizykę i jej elementarny w poznaniu poziom oznacza. Że logicznie jest to i tak odległe do stanu jednostki i "cegiełki" - to już wiedza spoza fizyki. W przypadku zjawisk, które zachodzą "obok", równolegle, które są w poziomie istnienia obserwatora zawarte - ten zakres byt poznaje w postaci "filmu" - i nie jest nadmiernie literackie odniesienie; to opis tempa zmiany, którą rejestruje byt. Przecież ta na głębokim i zasadniczym poziomie składająca się z chwil (i tylko chwil) zmiana - to ma postać (po zsumowaniu w wielkie elementy) właśnie filmu - ma postać ciągłą, nawet z fabularną treścią. - Tu, warto to podnieść, jedność czasu-przestrzeni ma pełne dla obserwatora zrealizowanie, to jest w końcu wszystko, co doznaje-poznaje. Doznaje chwili, jednak w zasobie danych i wobec tego zasobu, może poznać zawartość, która się dla niego "wyświetla" na ścianie jaskini. Że ta jaskinia jest całym światem? Prawda. Ale najciekawsze z wielu powodów dla takiego jaskiniowca jest coś, co postrzega jako fakt duży, wielki, największy - czyli to wszystko, co przekracza jego rozmiar i okres istnienia. Aż po "wszechświat", to, co za taki fakt uznaje. Co widzi osobnik, kiedy wykreśla w zmianie elementy wielkie? Tak po prawdzie niewiele, a na początku to zupełnie nic. Ponieważ wielkie i rozległe w czasoprzestrzeni obiekty, one są tak odległe od poziomu jego obserwacji i pomiarów, że - po prostu - nie wchodzą w zakres tego pomiaru. I podobnie jak te najmniejsze fakty, przez niemożność badania brzegowego i skończonego - te wielkie także stają się stabilne, trwałe, nieskończone oraz wieczne w ujęciu już maksymalnym. Jeżeli nie widać początku i końca zmiany, to taki fakt musi przybrać dla bytu postrzegającego cechy trwałe i niezmienne. I dla obserwatora tak to się musi prezentować. Jeżeli w tym ustalaniu nie zostanie osiągnięty poziom, który może wnieść dalsze i szersze spojrzenie - jeżeli byt nie wydźwignie się
  • 9. z d-n-a swojej "jaskini" - cóż, wiadomo, nie będzie to miało żadnego dalszego znaczenia... Ale nie te literacko zabarwione odniesienia są tu najważniejsze, to ornamentyka ubarwiająca ustalenia. Chodzi o coś znacznie bardziej istotnego: o fakt kawałkowania poznania. Czyli o to, że rejestrujący wielkie fakty byt, skutkiem skończonego istnienia - ale również i skomplikowania poznawanego - nie może ani w doznanie, ani w poznanie wprowadzić całości. Fizyk badający swoje otoczenie, mimo wypracowania pojęć przestrzeni i czasu (a następnie czasoprzestrzeni), nie może - nie ma podstaw w swoje ustalenie (na żadnym kroku) wprowadzić wniosku, że ten nawet w sobie wielki element (i dla fizyka jednostka skończona, całość), że to jedność powiązana z kiedyś-tam zaistniałym. Lub że się odnosi do kiedyś-tam dopiero w przyszłości możliwego. To w fizycznym pojmowaniu świata jest wykluczone - ponieważ między stanem aktualnie postrzeganym, nawet tak wielkim, jak wszechświat - a tym wielkim faktem-stanem, który był lub będzie (i będzie stanem nadrzędnym do obserwowanego) - tego nie ma dla fizyka łącznie. To rejestrowane "tu i teraz" jest wszystkim i jedynym. A przecież, nawet nie trzeba tego głębiej uzasadniać, może rzutowana w/na płaszczyznę sfera posiadać ogromne rozmiary, może jej początek znajdować się na przykład w postrzeganiu dinozaurów - a jej koniec zrealizuje się za iks pokoleń (o ile te pokolenia będą). Obecnie, w doznaniu i pomiarze obserwatora, z tego zbioru, z takiej sfery widać jedynie element - a i to niekoniecznie pełny element. To wszak może być element elementu. Kiedy analizuje się rzeczywiście wielkie zakresy "odciśnięte" jakoś w świecie, tu kolejne "warstwy-kadry" są tak odległe od siebie, że ten "wyż-niż" ma mnogość etapów pośrednich (które również są wyżami i niżami). Widać wszystko, a to w poszerzonym spojrzeniu fragment całości. Albo fragment fragmentu. 6. "Sala kinowa". Ujęcie wspomagające zrozumienie. Ostatnim dokonaniem możliwym dla fizyka - "obserwatora zmysłowego" - jest ustalenie zależności czasu-i-przestrzeni, i dalej się tą drogą nie pójdzie. Ale już wiadomo, że skonfrontowany z płaszczyzną "płaszczak" ma w swoim doznaniu elementy, które przynależą do różnych zakresów, są małe i duże, i wielkie - że razem współtworzą to, co on postrzega jako pstrokaciznę izobarów lub poziomic. Już wie, że góra wypiętrza się w rzeczywistość, ponieważ tak odciska się w niej sfera, którą tu "wciska" zewnętrzne ciśnienie elementów tła. Już wie, że widziany na mapie pogody wyż albo niż - to rozłożone w poziomie i pionie (oraz w czasie) - przechodzenie poprzez płaszczyznę
  • 10. sfery z jej kolejnymi warstwami-kadrami (co dla niego prezentuje się w postaci kręgów i rozkładu nacisku na/w płaszczyźnie). Tutaj jako zdarzenia w formule linii izobarycznych. Już ma świadomość, że postrzegane to nie wszystko, ale zarazem wie, że dalej sam nie podoła. Jego zasób danych, jakie by one nie były, jak daleko by nie zagłębiał się w podglebie świata, jak daleko by nie zerkał - to ten zbiór jest skończony i na zawsze jedynie mu dostępny. Co nie znaczy, że to już wszystko. Co może zrobić stojący przed wielowymiarową płaszczyzną obserwator fizyczny? Musi dobudować do postrzeganego i tylko realnie obecnego widoku to, co było wcześniej i co będzie później. I jest to możliwe. Dlaczego jest możliwe? Ponieważ wcześniejsze warunkuje obecne. A to dalej oznacza, że choć tutejsze (i dowolnie badane) to całość i jedynie poznawalne, to jednak można to poszerzyć o kolejne zakresy - można na bazie rozpoznanego dalsze, a nawet nieskończone-wieczne opisać. Czyli - świat, w którym zawiera się obserwator (ta płaszczyzna, tu w wielowymiarowym już ujęciu) - ona sama jest stanem chwilowym, ale i posiada kolejne stany chwilowe. Te wcześniejsze, już dawno poza rzeczywistością - oraz te przyszłe, jeszcze dalekie. Podkreślam to - ten element rozumowania jest niebywale istotnym: w tym ujęciu już całość obserwacji, wszelkie fizycznie ustalone fakty i abstrakcje - wszystko w dowolny sposób od kiedyś do kiedyś, ale i na przyszłość dla wszechświata i jego zmiany policzone - to zaledwie jeden "kadr" z filmu, jeden stan płaszczyzny. Z tym istotnym zastrzeżeniem, że chodzi o etapy tworzące świat oraz jego elementy. O etapy podprogowe, pośrednie, o stany chwilowe tej zmiany, która dla fizyka ma postać wielokrotnego złożenia-nałożenia się "kadrów" (i jest światem). Co w postrzeganiu fizycznym sumuje się w jedność i w "ścianę" - to w ujęciu wielowymiarowym, to w takim rzucie na płaszczyznę staje się wielowątkowym i wieloetapowym przebiegiem. I o ten ujęty rozdzielnie proces teraz chodzi. Żeby zrozumieć "film" w fabule (i żeby ustalić zależności), nie mogę jednocześnie obserwować początku, środka i końca, bo nic z tego nie zrozumiem. A właśnie w takiej (i tylko takiej) sytuacji znajduje się fizyk w swoim działaniu - ma do dyspozycji wyłącznie sumaryczny, do jedności skompresowany obraz (który zbudowany jest z mnogości kadrów i ujęć). Więc jak ma się w tym połapać? Krokiem pośrednim i wspomagającym zrozumienie, czym jest widziane i dlaczego tak się prezentuje, może być model w postaci "sali" - tu w
  • 11. formie sali kinowej. Czyli płaski ekran symbolizujący płaszczyznę, a dalej rzędy ze ściśle, w sposób policzalny obsadzonymi miejscami. Tu nie ma żadnego chaosu, jest ład reguły. Sala jest zupełnie ciemna, przed ekranem stoi, a w szerszym ujęciu zawiera się w nim obserwator. I co widzi fizyczny obserwator? Widzi doskonałą mieszaninę, której elementy się przemieszczają dla niego praktycznie dowolnie. Owszem, po pewnym okresie szczegółowych rejestracji ustali, że są głębsze, niezbyt wyraźne zależności - ale dla niego ten "płaski" obraz jest zawsze statystyczny, zaskakuje, a pojawiające się lub niknące fakty w sobie odrębne i nie wiadomo co znaczą. I jest to jedynie mu dostępny zakres postrzegania, poza nakreślone tak "płaskie" zsumowanie faktów nigdy nie wyjdzie. Poza "plamy" czy "szepty", na gruncie fizycznych doznań, się nie wychyli Dlaczego? Ponieważ niczego więcej niż ta wielowymiarowa płaszczyzna dla niego nie istnieje - w niej się zawiera i ją poznaje. Ale teraz przychodzi czas na dopełnienie - na działanie, którego w fizycznym obrazie nigdy być nie może: postrzeganie zewnętrzne, na filozoficzny namysł nad procesem zmiany. Filozoficzny czy Fizyczny, to już tylko kwestia nazewnictwa, drugorzędna. A to dalej oznacza - że może obserwator wprowadzić w poznanie stan "sali", leżące "za nim" wielowymiarowe rozłożenie cykli kwantowych i ich elementów. Cykli opisanych na bazie obserwowanych fizycznie stanów - jako uogólnienie wiedzy o świecie i regułę. Początkowo na zasadzie koniecznej hipotezy - a jak się takie cykle sprawdzą, to i koniecznej zasady wszystkiego. I co widzi obserwator, kiedy zażąda jasności na sali? Że są rzędy z ich orbitami oraz elementami - że obsadzone są według porządku - że najbliżej są małe i dynamiczne, później środkowe i umiarkowane - że najdalej lokują się elementy masywne, rozbudowane, które odbiera w swoim zakresie bardzo nieostro i fragmentarycznie. A wszędzie jest ład i porządek podlegający zasadzie obsadzania. Dla lepszego zobrazowania można wprowadzić sobie jeszcze element w postaci "źródła" światła, którym operują siedzący w rzędach, takie małe latarki lub reflektory z odległych rzędów - jako symbol małych lub dużych "zawirowań" obserwowanych w/na płaszczyźnie. Ponownie gaśnie światło - i co teraz widzi obserwator? - Obecnie, w oparciu o wiedzę rozkładu rzędów na sali i przypisanych do nich na zawsze źródeł zaburzenia w postaci kręgu światła na ekranie - może na tej podstawie powiedzieć, że ten a ten mały fakt to zaistniał z powodu rzutowania na/w płaszczyznę zmiany, którą wytworzył osobnik obsadzający ten a ten rząd, jeden w najbliższych. - A ten duży, tak deformujący zawartość świata, to efekt rzutowany z rejonów gdzieś w okolicy środkowej, że to taka a taka siła go pobudziła i oznacza to a to. A dalej obserwator będzie mógł w swoim postrzeganiu zanotować nawet element obecny tylko brzegowo, więc na zasadzie fragment fragmentu.
  • 12. Dlaczego? - Ponieważ "reflektor" i jego rzut się w/na płaszczyźnie nie mieszczą. Itd. Czyli obserwator widzi teraz przed sobą fizycznie w dalszym ciągu mieszaninę wszystkiego ze wszystkim, ale zarazem porządek ustalony logicznym dopełnieniem - ustaleniem, że są "rzędy" i ich treść. I że to jest rzutowane na/w wielowymiarową płaszczyznę - w której i on się od zawsze i na zawsze zawiera. Fizycznie notuje "doskonałą mieszaninę" - logicznie ustala w zmianie porządek i regułę. Ale wie też obserwator, że wspomagająca rozumienie "sala" nigdy nie istnieje w taki czy dowolnie inny sposób - że to tylko narzucony na proces w toku jego zachodzenia schemat i rytm, który dlatego jest w działaniu możliwy do wypracowania, że ten proces jest pokawałkowany, budowany z jednostek - z kwantów. I to na każdym poziomie. Żadnych rzędów nie ma, nie ma źródła światła ani obsadzonych miejsc - nie ma też żadnych osobników zasiadających na "widowni". Jest tylko-zawsze (i wyłącznie) wielowymiarowa płaszczyzna, w której istnieje widz (obserwator) takiej płaszczyzny. Doznaje jej przeobrażeń, notuje zdeformowane kręgi i przypisuje im znaczenia, a to "góry", a to "wyżu", a to "ja". Ale to już wszystko. Dalsze to już abstrakcja. 7. Czasoprzestrzeń abstrakcyjna. Jeżeli już wiem, że w dowolny sposób postrzegana prze mnie zmiana to wielokrotne złożenie - jeżeli zarazem wiem, że to złożenie jest jedynym dostępnym zakresem i że niczego poza tym "płaskim" światem więcej nie ma i nigdy - jeżeli ponad to wiem, że w rzucie sfery na i w płaszczyznę dostępny jest tylko stan chwilowy, a ponad-niżej to konstrukcja umysłu, dopełnienie logiczne potrzebne do zrozumienia tego wokół - jeżeli to wszystko już wiem, to na tej podstawie mogę obecnie zrobić coś, czego żadnym sposobem nie ma i nigdy nie będzie w łącznej postaci w rzeczywistości: mogę dobudować do obserwowanego rzutu zakresy wcześniejsze i późniejsze. Tak, na bazie reguły ustalonej w zmianie, w oparciu o ustalony rytm przekształceń, mogę zbudować "ciąg pokoleń" tej zmiany. Czyli ująć w jeden obraz przeszłe, obecne i przyszłe - i jest to wykonalne. I jest to konieczne, ponieważ warunkuje dalsze istnienie. Warunkuje zrozumienie i istnienie. I chodzi, co tu najważniejsze, o te etapy, które nawet szczątkowo nie są jeszcze obecne w zmianie lub już tak nie istnieją. To są etapy z zakresu "poza" - więc żadnym elementem zakotwiczone w aktualności. Ale one albo były, ponieważ dzisiejszych faktów inaczej wyjaśnić nie można - albo kiedyś i tam się pojawią. Taka "sfera" przechodzi przez płaszczyznę, jest stan chwili - czyli aktualny w rozumieniu całości "wszechświata". Fizyk, wewnętrzny w zmianie byt, rejestruje na wszelkie sposoby całość (niczego więcej
  • 13. nie ma) - ale to przecież tylko chwila, "sekunda" z wszystkiego. To daleko nie wszystko. Ale to wszystko można odtworzyć, można zrekonstruować krok po kroku - albo dobudować krok po kroku. I można być pewnym, że obraz będzie poprawny. Wszak wcześniejsze warunkuje obecne, itd. Pojęcie "czasoprzestrzeń abstrakcyjna" jest więc kolejnym i zarazem ostatnim uogólnieniem postrzeganej zmiany - to opis, gdzie fizyczna czasoprzestrzeń staje się jednostką - kwantem dalszego budowania i operowania elementami. Już abstrakcyjnymi, ponieważ ich nie ma oraz nigdy nie będzie jednocześnie i łącznie. One istnieją i znajdują się jedynie w głowie obserwatora - to w nim i tylko dla niego jest ten zbudowany z chwil konstrukt (i jego, też chwilowe, dopełnienie). Kolejne etapy i warstwy takiej "abstrakcyjnej sfery" to oczywiście stany chwilowe, które w pełni opisuje fizyka swoimi wzorami - ale, co ważne, również cała tak wyprodukowana abstrakcja podlega wzorom, tym samym wzorom. Co innego jest jednostką liczenia, ale ponieważ to zawsze (i tylko) są jednostki - to i abstrakcja maksymalna jest opisywalna. A przez to i policzalna. Policzalna w kolejnych i stabilnych, i realnych fizycznie krokach. Nie ma znaczenia, że to łącznie nie zaistnieje - nie może. Liczy się tylko to, że na pewno (na pewno) w kolejnych "kadrach" treść tego filmu będzie logicznym ciągiem dalszym. I że jest przez to w pełni zrozumiała. 8. "Wszechświat". Przede wszystkim trzeba podkreślić, że fizyk widzi wszystko - że ta dla niego jedynie dostępna mieszanina to wszystko. I widzi to jako poprawny, pełny obraz. - Tylko błędnie. Owszem, postrzega całość, ustala reguły, nawet z korzyścią, ale to zawsze i tylko mieszanina - i złożenie. Widać "początek", a to stan maksymalnie zsumowanych w jedność "kadrów", które rozdziela ogrom i czasu, i przestrzeni, i etapów pośrednich. Widać jedność tam, gdzie wielki ciąg pokoleń. "Widać" koniec, a to nałożenie się (na siebie) licznych abstrakcji w wielokrotnym złożeniu - i przez to w rozmyciu. Nigdy pewność. Itd. Efekt? Zmieszanie, obserwacja doskonałej mieszaniny musi owocować w opisie zmieszaniem. Owszem, wolno i z mozołem dzielonym na kręgi, poziomy, etapy - ale zmieszaniem. I w zakresie skrajnym (w brzegu), którego fizyka dziś już się dopracowała, nie do pokonania; zmieszanie jest tu faktem na zawsze obecnym. I nie do rozplątania. Nie ma możliwości. Nie ma, ponieważ to wielka suma zjawisk, które są zależne od siebie, a co więcej, są budowane z wielu linii tworzących.
  • 14. Fizyk widzi jedną i stabilną powierzchnię zdarzeń - a to logicznie i podprogowo suma cząstkowych zdarzeń. Fizyka w takim poszerzonym ujęciu to nałożona, "naciągnięta" na wielość zjawisk "jednostka" - to wielowymiarowa i jedynie dostępna płaszczyzna, jednak budowana z n-liczby przejść (tu w rozumieniu "rzutów" sfer na/w fizykę). Przez tak definiowaną i pojmowaną n-wymiarową płaszczyznę przechodzi i ją buduje n-liczba n-wymiarowych sfer. Rzeczywistość w tym ujęciu to suma, postrzegana z zewnątrz i zawsze tylko z zewnątrz suma linii - to "utkana" w tym rzutowaniu czasoprzestrzeń abstrakcyjna. Co więcej (i co również istotne), postrzegana fizyczna "mieszanina" to w ujęciu logicznym ściśle uporządkowana i ponumerowana zmiana w trakcie przekształceń. Fizyk widzi element - jednak nie analizuje w taki sposób faktu, że w postrzegany (zagęszczony) konstrukt wchodzi niżej znajdująca się w piramidzie możliwości "cegiełka". Dla niego to informacja zbędna, liczy się ten wyróżniony w tle element. Jednak w poszerzonym ujęciu ów fakt to suma - skupienie jednostek, które przynależą do odległych etapów ogólnej zmiany, logicznie jest to złożenie wielu linii o rodowodzie sięgającym początków lub końca "wszechświata". W badaniu ma fizyk sumę czasu-i-przestrzeni, ale w jego postrzeganiu to tylko-i-wyłącznie fakt i jednostka. Czyli widzi i wie wszystko, ale jakże niewiele wobec "w głębinach" się dziejącego. "Wszechświat" to logiczny ład, który fizycznie prezentuje się jako chaos. Dlatego nie można mówić o "wszechświecie", ponieważ niczego takiego nie ma. Wyróżniony przez fizykę zakres to suma - a po drugie jeden z wielu stanów chwilowych. Że to w płaskim oglądzie posiada cechy pełnej zmiany i że podlega regule? To skutek położenia poznającego bytu, który może powstać i rejestrować najlepszy, stabilny odcinek w przekształceniach, właśnie środkowy. A po dalsze, że pozostając w zmianie, postrzega to zewnętrznie, w całości. - Doznaje zmiany, ale poprzez konstruowanie abstrakcji dokonuje pomiaru. Wszechświat jest obecny tylko w jego zgrubnym ujęciu i tylko w nim. Bo wszystko większe niż chwila jest abstrakcją. Obserwator zaistniał we wszechświecie, ale to on go tworzy w każdym swoim spojrzeniu. cdn. Janusz Łozowski