SlideShare una empresa de Scribd logo
1 de 6
Descargar para leer sin conexión
Andrzej Dybczak




z perspektywy czasu




      autoportret 3 [28] 2009 | 4




                                    il.: a. zabdyrska
Z
           perspektywy czasu najbardziej dziwię się, że mnie to    z naszego balkonu gór i Czarnego Potoku, odgradzającego blok
          nie przerażało. Ten gęsty śnieg zasypujący wnętrze       od nich. Każdy kolejny grzbiet górski zagarniał jak domino
          czarnego lasu, samotność, zimno i wilki. Oczywi-         nocny wiatr, którego początek znajdował się, jeśli wierzyć
          ście wilki. Nawet jeśli już nie wyjące jak opętane,      prognozie pogody, na Grenlandii czy nad północnym Atlanty-
to powarkujące i skamlące zza powyginanych pod ciężarem            kiem, a koniec, co było widać gołym okiem, na naszej dostoj-
śniegu choinek. Zagrzebany w ciepłym czymś w rodzaju               nie falującej mimo zamkniętych okien firanie.
śpiwora, upajałem się prowizorycznym dachem nad głową,
ledwie pyrkającym ogienkiem i także tym, że dookoła nie było       – Powiedz mi, gdzie mogę znaleźć niedźwiedzie, bobry i inne
nikogo. I nie tylko dlatego, że w taką noc wszyscy śpią, ale też   stworzenia, których skóry mógłbym spieniężyć?
ponieważ śpią daleko, albo może i bardzo daleko ode mnie.          – Jedź cały czas prosto na zachód, a jak zobaczysz Góry Skali-
A tutaj, na łagodnym stoku, na skraju zawalonego drzewa-           ste, skręć w lewo1.
mi jaru, u brzegów zamarzniętego leśnego oczka, wciśnięty
pomiędzy pnie, byłem zupełnie sam. Przypominałem sobie             Nakryty od nowa kołdrą już tam dotarłem, leżąc wolny i bez
ostatnie ujęcie z Walki o ogień, czyli ten zmrok nad bezkresną     strachu, jak pierwszy człowiek na długo przed wygnaniem.
plejstoceńską równiną i tylko jeden jedyny płomyczek mniej         Dalszy bieg wypadków, można powiedzieć, był już przesądzony.
więcej w jej środku. I wyobrażałem sobie, że to właśnie ja,
w jakiś niewiadomy sposób pokonawszy nie kilometry czy             Dużo światła, ciężkie powieki niechcące się otworzyć i plusk
ich setki, tylko lata i wieki. Doścignąwszy dzięki temu ciepłu,    potoku Ciornej, sprawiającego wrażenie gotowego na poda-
które obezwładniało moje ciało, i wilgotnemu chłodowi cu-          rowanie nam całej swojej zawartości w ten ciągle niemogący
cącemu nieprzerwanie moją twarz jakąś nirwanę. Dla której          skończyć się dzień, podczas którego dane mi było poznać setki
ani pustkowie, ani śnieg, ani nawet te wilki nie były straszne.    wróżb ukrytych w rybich wnętrznościach. Pracowicie wyry-
Która pochodziła właśnie od całego tego dogłębnego zespole-        wałem im je z brzuchów z coraz większą i większą wprawą.
nia z otoczeniem i była na tyle podobna do snu, że w końcu         Oczywiście, nie będąc w stanie nic z nich zrozumieć, jednak
zapadało się w niego, nie dbając o przebudzenie. Oczywiście,       ufając moim towarzyszom. W końcu to oni dzielili w pewnym
o ile nie obudził mnie wcześniej głos matki, ciekawej, co ja       sensie z tymi rybami miejsce pochodzenia. A patrząc, jak
robię pod tą świeżo wykrochmaloną kołdrą, albo na przykład         taśmowo wyciągają jedną za drugą, jakby się z nimi umó-
głos Isaury, podejmującej decyzję o ucieczce do dżungli wraz       wili, można było pomyśleć, że język też. Z drewnianej łódki
z innymi niewolnikami palącymi uprzednio swoje czworaki.           przytwierdzonej na środku nurtu świstali kijkami z żyłką
Wtedy można było się oburzyć, że przecież nic nie robię, albo      niczym batami, poganiając ukryte pod wodą stado. A ono
rzucić na chwilę okiem na tak zwany srebrny ekran, który           posłusznie zdawało się robić to, czego sobie życzyli, i lądowało
rzeczywiście takim się wydawał. Zwłaszcza że w całym miesz-        u ich stóp. W konsekwencji i u moich na brzegu. Ten dziwny
kaniu oprócz telewizora świeciły jeszcze tylko żółte ślepia        stan przychodził nie tylko w chwilach, kiedy musieli prze-
leżącego w przedpokoju Maksa. Który będąc w psiej skali ode        nieść się kawałek wyżej i następowała przerwa w dostawie.
mnie pewnie z pięć razy starszy, strzygł uszami, rozumiejąc        Także pomiędzy jedną rybą a drugą, ruchem w lewo a ru-
o pięć razy lepiej niż ja potrzebę respektu należnego nie tylko    chem w prawo, kolejnym pustym okiem, wachlarzem płetwy,
wilkom – to się rozumie samo przez się – ale nawet temu nie-
cichnącemu ani na moment szumowi idącemu od widocznych             1
                                                                       Jeremiah Johnson, reż. Sydney Pollack, 1972.




                                                    autoportret 3 [28] 2009 | 5
kwileniem jakiegoś dużego ptaka, który się do nas przyczepił,     na świecie tak zwanych Ketów, albo Ostjaków, albo Jugunów,
i każdą najmniejszą nawet rzeczą czy czynnością. Zlewającą        albo Imbaków, wszystko jedno. Jak zwał, tak zwał, pomysłów
się w jakąś jedną, prześwietloną błękitnym niebem, rozjarzo-      było na to wiele, w końcu nikt nie wiedział, jak właściwie,
ną słońcem, napompowaną masami niczym nieskrępowanego             a oni sami najmniej. Co najwyżej mogąc się odnaleźć w Wi-
powietrza, zaduszoną zapachem nagrzanych roślin, wnętrz-          kipedii obok sąsiadujących kiedyś z nimi także i w rzeczywi-
ności, kamieni, senność. Odnosiło się wrażenie, że tamci też,     stości: Kottów, Assanów, Arinów, Baikotów, Pumpokolowów,
gdyby tylko nie machali wędkami, musieliby pokłaść się od         Yuoghów (czytanych: juków). Którzy to już dali się uśpić na
tego na pokładzie. Wtedy, gdyby w końcu puściła kotwiczka,        amen na przepastnym łonie tej rozciągniętej do niemożliwości
podryfowaliby meandrującą po lesie rzeczką w dół. Po kilku        krainy, można powiedzieć – ich monstrualnej matki. Co całą
dniach, nie napotykając nikogo, wypłynęliby spokojnie na sze-     swoją mocą chuchała na nich, dmuchała, aż w końcu zdmuch-
rokie wody Podkamiennej Tunguski, a po kilkunastu – w prze-       nęła i ślad po nich zaginął lub, jak to jest czasem ujmowane,
pastne koryto Jeniseju. Na którego połyskującej, niebotycznie     wymarli. Może dlatego, mimo że przejawiający niezdrową
rozległej tafli ich łupinka zaniknęłaby zupełnie, niewidoczna     fascynację tym jednym zdaniem z przewodnika Kieża, Borys
z wysokich, szczelnie pokrytych lasem brzegów. Niewidoczna        i Tatiana trzymali się, jak mogli, tej jedynej przyjaznej im
nawet dla Loni, ich pobratymca, który akurat popatrywałby         rzeczki. Ciorna jest dobra, Ciorna jest najładniejsza, Ciorna
ze skarpy i mówił:                                                najrybniejsza, po Ciornej najłatwiej się pływa, powtarzali,
                                                                  wywijając wędkami na oko dalecy od wyginięcia. I może
– Jestem jebany ostatni Mohikanin.                                dlatego żadne z nich nigdy w życiu nie wpłynęło i nie wpłynie
                                                                  na Ljebierze ani na żadną inną, których po sąsiedzku było co
I mimo że unoszeni na łódce dalej i dalej, Kieża, Borys i Ta-     najmniej kilka.
tiana byli dowodem, że nie do końca. To i tak ani jego, ani ich
nic by to pewnie nie obchodziło.                                  – A kakaja chuj raznica? – powtarzał w domu Włodzimierz Le-
                                                                  dowski, rosyjski mąż siwej Tatiany. Zdawało się wtórować mu
– A bądź se – pomyślałby tylko Kieża do akompaniamentu            niebo, las i cała ta ogromna ziemia gotowa swoją nieskończoną
dobiegającej z ciemniejącego już brzegu gitary, na której lubił   masą wchłonąć każdą, nawet najdziwniejszą nację, pogubić ją
w takie piękne wieczory pogrywać Lonia. Odprowadzając ich         w sobie, uśpić i po cichu wymazać z powierzchni ziemi. Ale ja
tak bezwiednie w siną dal. Po drodze, ku której, nad czym         w duchu przyznawałem rację tym, było nie było, protoazjatom,
z kolei ubolewałby gorzko Borys, nie wybudowano ani jednego       pierworodnym tej akurat krainy, bliskim krewniakom Indian
mostu do przepłynięcia popod. Na przestrzeni tych setek           amerykańskich, których tak w dzieciństwie szanowałem. Choć
tysięcy kilometrów, tak przecież bogatych w zbiorniki wodne       nie miałem wzdłuż całego Czarnego Potoku pozakopywanych
wszelkiego rodzaju.                                               puszek z bezgranicznie słodkim skondensowanym mlekiem, tak
                                                                  jak oni mieli wzdłuż swojej Ciornej. Od ujścia do Podkamiennej
– Jesteśmy narodem na granicy wymarcia – zacytowałaby             Tunguski, aż po źródło, nie wiem iledziesiąt kilometrów wyżej.
w myślach przywieziony przeze mnie przewodnik turystyczny         Ani butelek z piwem w zacisznych starorzeczach. To i tak nie
Tatiana i uśmiechnęłaby się lekko. A cichy chichot przebił-       raz, zasładzając się tym mlekiem z jagodami, dzikimi porzecz-
by się na chwilę przez plusk spokojnie płynącej wody, jakby       kami lub chlebem, wyobrażałem sobie, że to na brzegu Czar-
reszta czytała w jej myślach. Tysiąc stu trzynastu pozostałych    nego Potoku siedzę i to jego wieczorami słucham zagrzebany




                                                   autoportret 3 [28] 2009 | 6
w kołdrę. I nie powiem, pomagało to zasnąć mniej więcej bez         dryndającego przez tajgę starodawnego towarowego. Następna
lęku, pośrodku liczącej podobno trzy i pół miliona kilometrów       stacja, miejsce narodzin Chana. Ten by to oczywiście zwąchał,
kwadratowych wyżyny. Jak też i świadomość, że tak naprawdę          bo choć stary, ślepy i ile mu tam jeszcze czasu zostało, to zwi-
każda z setek wijących się po niej wzdłuż i wszerz rzek, nie        nąłby uszy w trąbkę i zawzięcie przebierałby łapami, zwłasz-
wiadomo nawet, na jak opuszczoną i niczyją by wyglądała na          cza tylnymi, coraz widoczniej bezwładnymi.
mapie, była czyjąś Ciorną. I że cała ta tak zwana dziewiczo-
-dzika kraina jest nautykana skondensowanym mlekiem jak             – Przyjazd planowany wieczorem, postój dwa dni – zaśmiałby
ciasto rodzynkami. W ten sposób akurat w przypadku Ketów vel        się do siebie Nikita. – A tobie dość już będzie – dodałby w du-
Ostjaków vel Imbaków vel etc. można było odnieść wrażenie, że       chu, patrząc na psa.
wyrównała się właśnie odwieczna nierówność dotykająca tych
niegdyś łowców i zbieraczy. Nierówność zaistniała od czasu, kie-    Akurat tyle czasu, żeby renifery wyjadły, co wyjadły, i roz-
dy pojawili się cholerni tak zwani pasterze i łowcy, Ewenkowie      tuptały resztę. Ścieżka raz wydeptana w wiecznie wilgotnym
vel Tunguzi vel Oroczeni vel etc. Ze swoimi ruchomymi puszkami      mchu pozostaje widoczna długo. Wydeptywana od nie wia-
skondensowanego mleka, dającymi dodatkowo mięso, skóry,             domo jak dawna, robi się czarna. Nie sposób zabłądzić. Tutaj
transport i poczucie wyższości nad wszystkimi innymi. Zwłasz-       prowadziła najpierw wzdłuż brzegu Ciornej, ale kawałek dalej
cza to ostatnie, o co na dobrą sprawę, biorąc pod uwagę wzrost      zakręcała w głąb lasu, podnosiła się na szczyt wzniesienia,
Ketów, aż się prosiło. Oczywiście koniec końców, z powodu           opadała i podnosiła znowu. I tak stokroć po stokroć razy. Obok
wielu wad renifery nie wytrzymały konkurencji z przemysłem          czaszki niedźwiedzia zabitego pięć lat temu, drzewa na opał
spożywczym.                                                         z zeszłej wiosny, kikuta po gałęzi, co zraniła renifera i dziadek
                                                                    ją ściął, zawieszonej na drzewie trumny dziadka, zakopanej
– Guza tylko szukają – powiedział Kieża, patrząc sceptycznie        skrzynki wódki, piły motorowej w worku pod konarem, bębna
na pokryty smakowitymi porostami brzeg Ciornej. – Włóczą            cicho sza schowanego pod drzewem przed wielką wojną oj-
się, gdzie chcą, jak kraj długi i szeroki. Raz tu, raz tam. Bywa,   czyźnianą, kilograma cukru pod kamieniem, paczki gwoździ,
że się ich spotyka.                                                 ciepłych butów, żeliwnego pieca, nory, gdzie co roku jest parę
                                                                    wilcząt do wyjęcia, i szczęśliwego miejsca. Urikit, Higolorkit,
– Nie mam czasu – pomyślałby Nikita, poganiając swoje               Menejen, Njengnierkit. Postój letni, postój jesienny, postój
dwadzieścia pięć głów długą, niedawno wystruganą z bia-             zimowy, postój wiosenny. Na którym, przynajmniej z per-
łego drewna laską. Machnąłby tylko tym na łódce, a oni by           spektywy świeżo urodzonych reniferów, wszystko zaczyna się
mu niechętnie, co by zauważył, odmachnęli. I pewnie do              od nowa. To, co wydarzy się potem, będzie już tylko perma-
tego by się ograniczyli. Bo Nikita, będąc nieformalnym, jak         nentnym déjà vu z tego pierwszego roku. Każdy postój będzie
wszystko u nich, szefem tej, można powiedzieć, karawany,            witał tak samo ustawionymi żerdziami namiotu, gotowymi
miałby nadzieję, że uda się dotrzeć na kolejny postój o jakiejś     do pokrycia brezentem, wygasłym paleniskiem, trójnogiem,
rozsądnej porze dnia. Z podziurawionego, przywiązanego do           ogrodzeniem. Elipsa, trzydzieści kilometrów na szerokość,
kija baniaka ciągnęłaby się chmura białego dymu, w której           dwieście pięćdziesiąt na długość. A jakże, znalazł się i taki, co
z wyciągniętymi do przodu chrapami, gęsiego truchtałyby             to zmierzył2. Wystarczy na całe życie.
wyliniałe renifery. Pomagało na komary, ale gdyby czasami
Nikita spojrzał za siebie, czułby się jak maszynista jakiegoś       2
                                                                        M. G. Turov, Chozjajstvo Èvenkov taežnoj zony srednej Sibiri, Irkutsk 1990.




                                                     autoportret 3 [28] 2009 | 7
– Dawno i nieprawda. Widziałeś ostatnio jakiegoś? – powie-         jak budzika, tak jak uciekającego po stole karalucha, tak jak
dział Borys, mrużąc oczy od wiatru miotającego jego czarny-        czającego się w kącie telewizora i nawet oberwanej zasłony. Nim
mi włosami na wszystkie strony. – Pozżerali swoje renifery         zasnął, podziękował jeszcze w duchu pradziadkowi Dymitrijo-
i teraz wielkie gówno mają, a nie renifery.                        wi Nikołajewiczowi, dziadkowi Dymitrijowi Dymitriewiczowi
                                                                   i ojcu, Nikołajowi Dymitriewiczowi za Nelkę, której obnażone
Drewniana łódka zsuwała się z ulgą w dół Ciornej, popędza-         piersi tak ładnie unosiły się i opadały w półmroku obok.
na od czasu do czasu motorkiem, bo siwa jak gołąbek Tatiana
musiała zdążyć do pracy. I tak jej się udało pozamieniać z ko-     The woods are lovely, dark, and deep,
leżanką, że wyrwała tych kilkanaście dni. Coraz krótszych, bo      But I have promises to keep,
pełnia lata już dawno minęła i teraz wszystko, tak jak ta łódka    And miles to go before I sleep,
do domu, zmierzało do swojego naturalnego stanu, zimowe-           And miles to go before I sleep3.
go – można powiedzieć – uśpienia. Zapas ryby jest albo będzie
w całości za niedługo. Jakieś tam warzywa udało się wyhodować      Klepałem, zsuwając się z opadającego na łeb na szyję, pokry-
w ogródku, ale ziemniaki marne i mało. Lepiej, żeby nie trzeba     tego gęstym jodłowym lasem zbocza. Od nowa i od nowa, i od
było kupować przywożonych, bo będą kosztowały jak złote.           nowa. Na szeptanego, na Szekspira, na przedrzeźniacza, na lata
Rzeka zamarznie, helikoptery uziemią zamiecie i opady, zaspy       dwudzieste, na romantyka, na poważnie. Kopny śnieg bryzgał
zatrzymają dalekobieżne ciężarówki na zamarzniętych bagnach        naokoło. Spomiędzy setek aksamitnych pni widać już było
na długie tygodnie. Noga Ledowskiego znowu zacznie boleć.          w dole Czarny Potok i za nim bloki. Tam, gdzie kończył się las,
Dojadła jej suka Sybir. Ona chce ciepłego mieszkania pod Kra-      ciężki cień zerwał się i pognał w przeciwnym kierunku, pod
snojarskiem, które gdyby nie te pięć zaginionych lat, należałoby   górę i w głąb. Trzeba było mocno osadzić Maksa za najeżony
się jej oficjalnie na mocy ustawy o przenoszeniu emerytów na       kark, tak że niemal zarył charkotliwie w zaspę. Przytknąłem
południe. Wiek już byłby z naddatkiem. Czas najwyższy.             twarz do pachnącego śniegiem futra i trzymając go wciąż ile sił,
                                                                   wyrecytowałem wolno i wyraźnie do nastawionego uszyska:
– Uczucie jakbym się roztopił i mnie w ogóle nie było – pomyślał
ostatnią myśl przed zaśnięciem Lonia. Leżał na pryczy, w bla-      The woods are lovely, dark, and deep,
szanym pudle z jakiegoś wojskowego grata, wciśniętym pomię-        But I have promises to keep,
dzy brzeg a skarpę. Kolorowe motorówki wyciągnięte na brzeg        And miles to go before I sleep,
już spały, przyszła kolej i na dozorcę. Choć w ten drugi brzeg     And miles to go before I sleep.
i przewalające się po jego stronie zachodzące czernią morze lasu
można patrzeć i patrzeć. Nie ma to jak tłusty blask potężnego      Potem powtórzyłem to jeszcze raz do siebie, raz do wysokiego
Jeniseju. Nie ma to jak cisza u stóp milczącego kolosa. Dudnił     modrzewia, raz do zawalonej chałupy, raz do potoku i już otrze-
diesel przechodzącej nocą barki. Oddech wstrzymuje się sam.        pując buty na osiedlowych uliczkach, jeszcze raz do siebie.

– Gdzie ja jestem? – zerwał się Nikita. Psy szczekały, przez
okno widział miękko padający śnieg. Uliczna latarnia świeciła
                                                                   3
                                                                    R. Frost, Stopping by Woods on a Snowy Evening, [w:] tegoż, 55 wierszy,
                                                                   red. S. Barańczak, Kraków 1992. W wolnym tłumaczeniu autora: Te lasy są
mu prosto w oczy. Skrzypiąc wszystkimi sprężynami wersalki,        głębokie, cudowne i ciemne / Ale czekają obietnice do dotrzymania / I zanim
przekręcił się na bok. Tego miejsca nie było w słowniku. Tak       zasnę, wiele mil do pokonania / I zanim zasnę, wiele mil do pokonania.




                                                    autoportret 3 [28] 2009 | 8
fot.: a. dybczak

Más contenido relacionado

La actualidad más candente

Arkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersja
Arkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersjaArkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersja
Arkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersjaRadioGdansk
 
Jakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, Bezkres
Jakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, BezkresJakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, Bezkres
Jakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, BezkresMałopolski Instytut Kultury
 
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie ŚrodkowejEmiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie ŚrodkowejMałopolski Instytut Kultury
 
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebookPulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebooke-booksweb.pl
 
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebookMroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebooke-booksweb.pl
 
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...e-booksweb.pl
 
Mabinogion. Romanse arturiańskie - ebook
Mabinogion. Romanse arturiańskie - ebookMabinogion. Romanse arturiańskie - ebook
Mabinogion. Romanse arturiańskie - ebooke-booksweb.pl
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebooke-booksweb.pl
 
Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...
Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...
Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...e-booksweb.pl
 
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebookDżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebooke-booksweb.pl
 
Mój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebook
Mój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebookMój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebook
Mój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebooke-booksweb.pl
 
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebookMabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebooke-booksweb.pl
 
Rozdzióbią nas kruki i wrony
Rozdzióbią nas kruki i wronyRozdzióbią nas kruki i wrony
Rozdzióbią nas kruki i wronyWielka Radość
 
Manuel lisa słodkie niebo
Manuel lisa   słodkie nieboManuel lisa   słodkie niebo
Manuel lisa słodkie niebomythmickey
 
Róże cmentarne Mariusz Czubaj Marek Krajewski
Róże cmentarne   Mariusz Czubaj Marek KrajewskiRóże cmentarne   Mariusz Czubaj Marek Krajewski
Róże cmentarne Mariusz Czubaj Marek Krajewskie-booksweb.pl
 

La actualidad más candente (20)

Arkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersja
Arkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersjaArkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersja
Arkusz rozszerzonej matury z języka polskiego 2016 - nowa wersja
 
Jakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, Bezkres
Jakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, BezkresJakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, Bezkres
Jakub Pająk, Żeglując przez bezmiar Sahary, Bezkres
 
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie ŚrodkowejEmiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
 
Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa
Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa
Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa
 
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebookPulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
Pulpet i Prudencja - Joanna Olech - ebook
 
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebookMroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
 
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
 
Mabinogion. Romanse arturiańskie - ebook
Mabinogion. Romanse arturiańskie - ebookMabinogion. Romanse arturiańskie - ebook
Mabinogion. Romanse arturiańskie - ebook
 
Mała Garbo - ebook
Mała Garbo - ebookMała Garbo - ebook
Mała Garbo - ebook
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
 
Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...
Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...
Tam Lin i Królowa Elfów. Prastare podania, legendy i opowieści z Wysp Brytyjs...
 
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebookDżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
 
Dwie mroczne historie bez morału
Dwie mroczne historie bez morałuDwie mroczne historie bez morału
Dwie mroczne historie bez morału
 
Nomadzi cyberprzestrzeni
Nomadzi cyberprzestrzeniNomadzi cyberprzestrzeni
Nomadzi cyberprzestrzeni
 
Mój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebook
Mój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebookMój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebook
Mój przyjaciel zdrajca - Maria Nurowska - ebook
 
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebookMabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
 
Rozdzióbią nas kruki i wrony
Rozdzióbią nas kruki i wronyRozdzióbią nas kruki i wrony
Rozdzióbią nas kruki i wrony
 
Manuel lisa słodkie niebo
Manuel lisa   słodkie nieboManuel lisa   słodkie niebo
Manuel lisa słodkie niebo
 
Bardzo Stary Testament
Bardzo Stary TestamentBardzo Stary Testament
Bardzo Stary Testament
 
Róże cmentarne Mariusz Czubaj Marek Krajewski
Róże cmentarne   Mariusz Czubaj Marek KrajewskiRóże cmentarne   Mariusz Czubaj Marek Krajewski
Róże cmentarne Mariusz Czubaj Marek Krajewski
 

Destacado

Patrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, Bezkres
Patrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, BezkresPatrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, Bezkres
Patrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, BezkresMałopolski Instytut Kultury
 
Marta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, Bezkres
Marta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, BezkresMarta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, Bezkres
Marta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, BezkresMałopolski Instytut Kultury
 
Mario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, Bezkres
Mario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, BezkresMario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, Bezkres
Mario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, BezkresMałopolski Instytut Kultury
 
3. maciej miłobędzki dom regionalny - reaktywacja
3. maciej miłobędzki   dom regionalny - reaktywacja3. maciej miłobędzki   dom regionalny - reaktywacja
3. maciej miłobędzki dom regionalny - reaktywacjaMałopolski Instytut Kultury
 
6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiaj
6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiaj6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiaj
6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiajMałopolski Instytut Kultury
 
5. kathrin franke, bertram haude módl się i mieszkaj
5. kathrin franke, bertram haude   módl się i mieszkaj5. kathrin franke, bertram haude   módl się i mieszkaj
5. kathrin franke, bertram haude módl się i mieszkajMałopolski Instytut Kultury
 
7. anna górka neowioski - krajobrazy z przeszłości
7. anna górka   neowioski - krajobrazy z przeszłości7. anna górka   neowioski - krajobrazy z przeszłości
7. anna górka neowioski - krajobrazy z przeszłościMałopolski Instytut Kultury
 
1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nas
1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nas1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nas
1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nasMałopolski Instytut Kultury
 

Destacado (20)

Patrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, Bezkres
Patrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, BezkresPatrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, Bezkres
Patrycja Trzeszczyńska, Między przestrzenią a miejscem, Bezkres
 
Agostino De rosa, Muzyka sfer w świetle, Bezkres
Agostino De rosa, Muzyka sfer w świetle, BezkresAgostino De rosa, Muzyka sfer w świetle, Bezkres
Agostino De rosa, Muzyka sfer w świetle, Bezkres
 
Marta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, Bezkres
Marta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, BezkresMarta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, Bezkres
Marta Kudelska, Akasa - świetlista przestrzeń, Bezkres
 
Mario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, Bezkres
Mario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, BezkresMario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, Bezkres
Mario Andrea Rigoni, O "Nieskończoności" Giacomo Leopardiego, Bezkres
 
Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres
Noemi Petneki, Pusta puszta, BezkresNoemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres
Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres
 
Tadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", Bezkres
Tadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", BezkresTadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", Bezkres
Tadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", Bezkres
 
Piotr Winskowski, "Kres bezkresu", Bezkres
Piotr Winskowski, "Kres bezkresu", BezkresPiotr Winskowski, "Kres bezkresu", Bezkres
Piotr Winskowski, "Kres bezkresu", Bezkres
 
Marius Warholm Haugen, Morze, niebo, wyobraźnia
Marius Warholm Haugen, Morze, niebo, wyobraźniaMarius Warholm Haugen, Morze, niebo, wyobraźnia
Marius Warholm Haugen, Morze, niebo, wyobraźnia
 
3. maciej miłobędzki dom regionalny - reaktywacja
3. maciej miłobędzki   dom regionalny - reaktywacja3. maciej miłobędzki   dom regionalny - reaktywacja
3. maciej miłobędzki dom regionalny - reaktywacja
 
4. vladimir czumalo cisza czeskiej wsi
4. vladimir czumalo   cisza czeskiej wsi4. vladimir czumalo   cisza czeskiej wsi
4. vladimir czumalo cisza czeskiej wsi
 
6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiaj
6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiaj6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiaj
6. wojciech józef burszta, wieś utracona dzisiaj
 
2. magdalena zych ugory, odłogi, ziemia
2. magdalena zych   ugory, odłogi, ziemia2. magdalena zych   ugory, odłogi, ziemia
2. magdalena zych ugory, odłogi, ziemia
 
1. ankieta redakcyjna
1. ankieta redakcyjna1. ankieta redakcyjna
1. ankieta redakcyjna
 
5. kathrin franke, bertram haude módl się i mieszkaj
5. kathrin franke, bertram haude   módl się i mieszkaj5. kathrin franke, bertram haude   módl się i mieszkaj
5. kathrin franke, bertram haude módl się i mieszkaj
 
7. anna górka neowioski - krajobrazy z przeszłości
7. anna górka   neowioski - krajobrazy z przeszłości7. anna górka   neowioski - krajobrazy z przeszłości
7. anna górka neowioski - krajobrazy z przeszłości
 
Mrugała, Kampus wielu narodów
Mrugała, Kampus wielu narodówMrugała, Kampus wielu narodów
Mrugała, Kampus wielu narodów
 
Baronciani
BaroncianiBaronciani
Baronciani
 
Grospierre
GrospierreGrospierre
Grospierre
 
Kamusella
KamusellaKamusella
Kamusella
 
1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nas
1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nas1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nas
1. Nunzia Bonifati - Maszyny żyjące wewnątrz nas
 

Similar a Andrzej Dybczak, Z perspektywy czasu, Bezkres

Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebooke-booksweb.pl
 
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebookOpowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebooke-booksweb.pl
 
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebookW świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebooke-booksweb.pl
 
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebookŻycie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebooke-booksweb.pl
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebooke-booksweb.pl
 
Bajki na chwile przy kominku - ebook
Bajki na chwile przy kominku - ebookBajki na chwile przy kominku - ebook
Bajki na chwile przy kominku - ebooke-booksweb.pl
 
O królewnach, pastuszkach i smokach - ebook
O królewnach, pastuszkach i smokach - ebookO królewnach, pastuszkach i smokach - ebook
O królewnach, pastuszkach i smokach - ebooke-booksweb.pl
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebooke-booksweb.pl
 
Lala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebookLala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebooke-booksweb.pl
 
Krasnalowe Wieści - marzec 2022
Krasnalowe Wieści - marzec 2022Krasnalowe Wieści - marzec 2022
Krasnalowe Wieści - marzec 2022Wroclaw
 
Oriana fallaci kapelusz cały w czereśniach
Oriana fallaci   kapelusz cały w czereśniachOriana fallaci   kapelusz cały w czereśniach
Oriana fallaci kapelusz cały w czereśniachANIA
 
Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05Wroclaw
 
Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021Wroclaw
 
Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022Wroclaw
 
Nocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebook
Nocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebookNocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebook
Nocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebooke-booksweb.pl
 
Bazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjaBazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjawiosenka
 
Jędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiJędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiPiotr Cypla
 
Trójmiejski Park Krajobrazowy
Trójmiejski Park KrajobrazowyTrójmiejski Park Krajobrazowy
Trójmiejski Park Krajobrazowyautopolan
 

Similar a Andrzej Dybczak, Z perspektywy czasu, Bezkres (20)

Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
 
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebookOpowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
 
Bajki perskie
Bajki perskieBajki perskie
Bajki perskie
 
Bajki perskie
Bajki perskieBajki perskie
Bajki perskie
 
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebookW świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
W świecie wszechmogącym - Zbigniew Mikołejko - ebook
 
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebookŻycie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
 
Bajki na chwile przy kominku - ebook
Bajki na chwile przy kominku - ebookBajki na chwile przy kominku - ebook
Bajki na chwile przy kominku - ebook
 
O królewnach, pastuszkach i smokach - ebook
O królewnach, pastuszkach i smokach - ebookO królewnach, pastuszkach i smokach - ebook
O królewnach, pastuszkach i smokach - ebook
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
 
Lala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebookLala - Jacek Dehnel - ebook
Lala - Jacek Dehnel - ebook
 
Krasnalowe Wieści - marzec 2022
Krasnalowe Wieści - marzec 2022Krasnalowe Wieści - marzec 2022
Krasnalowe Wieści - marzec 2022
 
Oriana fallaci kapelusz cały w czereśniach
Oriana fallaci   kapelusz cały w czereśniachOriana fallaci   kapelusz cały w czereśniach
Oriana fallaci kapelusz cały w czereśniach
 
Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05
 
Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021
 
Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022
 
Nocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebook
Nocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebookNocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebook
Nocni wędrowcy - Wojciech Jagielski - ebook
 
Bazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjaBazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacja
 
Jędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiJędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlaki
 
Trójmiejski Park Krajobrazowy
Trójmiejski Park KrajobrazowyTrójmiejski Park Krajobrazowy
Trójmiejski Park Krajobrazowy
 

Más de Małopolski Instytut Kultury

PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)Małopolski Instytut Kultury
 
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)Małopolski Instytut Kultury
 
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...Małopolski Instytut Kultury
 
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...Małopolski Instytut Kultury
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...Małopolski Instytut Kultury
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...Małopolski Instytut Kultury
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 

Más de Małopolski Instytut Kultury (20)

Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdfOficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
 
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
 
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
 
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
 
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
 
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
 
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
 
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
 
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa) PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
 
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
 
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
 

Andrzej Dybczak, Z perspektywy czasu, Bezkres

  • 1. Andrzej Dybczak z perspektywy czasu autoportret 3 [28] 2009 | 4 il.: a. zabdyrska
  • 2. Z perspektywy czasu najbardziej dziwię się, że mnie to z naszego balkonu gór i Czarnego Potoku, odgradzającego blok nie przerażało. Ten gęsty śnieg zasypujący wnętrze od nich. Każdy kolejny grzbiet górski zagarniał jak domino czarnego lasu, samotność, zimno i wilki. Oczywi- nocny wiatr, którego początek znajdował się, jeśli wierzyć ście wilki. Nawet jeśli już nie wyjące jak opętane, prognozie pogody, na Grenlandii czy nad północnym Atlanty- to powarkujące i skamlące zza powyginanych pod ciężarem kiem, a koniec, co było widać gołym okiem, na naszej dostoj- śniegu choinek. Zagrzebany w ciepłym czymś w rodzaju nie falującej mimo zamkniętych okien firanie. śpiwora, upajałem się prowizorycznym dachem nad głową, ledwie pyrkającym ogienkiem i także tym, że dookoła nie było – Powiedz mi, gdzie mogę znaleźć niedźwiedzie, bobry i inne nikogo. I nie tylko dlatego, że w taką noc wszyscy śpią, ale też stworzenia, których skóry mógłbym spieniężyć? ponieważ śpią daleko, albo może i bardzo daleko ode mnie. – Jedź cały czas prosto na zachód, a jak zobaczysz Góry Skali- A tutaj, na łagodnym stoku, na skraju zawalonego drzewa- ste, skręć w lewo1. mi jaru, u brzegów zamarzniętego leśnego oczka, wciśnięty pomiędzy pnie, byłem zupełnie sam. Przypominałem sobie Nakryty od nowa kołdrą już tam dotarłem, leżąc wolny i bez ostatnie ujęcie z Walki o ogień, czyli ten zmrok nad bezkresną strachu, jak pierwszy człowiek na długo przed wygnaniem. plejstoceńską równiną i tylko jeden jedyny płomyczek mniej Dalszy bieg wypadków, można powiedzieć, był już przesądzony. więcej w jej środku. I wyobrażałem sobie, że to właśnie ja, w jakiś niewiadomy sposób pokonawszy nie kilometry czy Dużo światła, ciężkie powieki niechcące się otworzyć i plusk ich setki, tylko lata i wieki. Doścignąwszy dzięki temu ciepłu, potoku Ciornej, sprawiającego wrażenie gotowego na poda- które obezwładniało moje ciało, i wilgotnemu chłodowi cu- rowanie nam całej swojej zawartości w ten ciągle niemogący cącemu nieprzerwanie moją twarz jakąś nirwanę. Dla której skończyć się dzień, podczas którego dane mi było poznać setki ani pustkowie, ani śnieg, ani nawet te wilki nie były straszne. wróżb ukrytych w rybich wnętrznościach. Pracowicie wyry- Która pochodziła właśnie od całego tego dogłębnego zespole- wałem im je z brzuchów z coraz większą i większą wprawą. nia z otoczeniem i była na tyle podobna do snu, że w końcu Oczywiście, nie będąc w stanie nic z nich zrozumieć, jednak zapadało się w niego, nie dbając o przebudzenie. Oczywiście, ufając moim towarzyszom. W końcu to oni dzielili w pewnym o ile nie obudził mnie wcześniej głos matki, ciekawej, co ja sensie z tymi rybami miejsce pochodzenia. A patrząc, jak robię pod tą świeżo wykrochmaloną kołdrą, albo na przykład taśmowo wyciągają jedną za drugą, jakby się z nimi umó- głos Isaury, podejmującej decyzję o ucieczce do dżungli wraz wili, można było pomyśleć, że język też. Z drewnianej łódki z innymi niewolnikami palącymi uprzednio swoje czworaki. przytwierdzonej na środku nurtu świstali kijkami z żyłką Wtedy można było się oburzyć, że przecież nic nie robię, albo niczym batami, poganiając ukryte pod wodą stado. A ono rzucić na chwilę okiem na tak zwany srebrny ekran, który posłusznie zdawało się robić to, czego sobie życzyli, i lądowało rzeczywiście takim się wydawał. Zwłaszcza że w całym miesz- u ich stóp. W konsekwencji i u moich na brzegu. Ten dziwny kaniu oprócz telewizora świeciły jeszcze tylko żółte ślepia stan przychodził nie tylko w chwilach, kiedy musieli prze- leżącego w przedpokoju Maksa. Który będąc w psiej skali ode nieść się kawałek wyżej i następowała przerwa w dostawie. mnie pewnie z pięć razy starszy, strzygł uszami, rozumiejąc Także pomiędzy jedną rybą a drugą, ruchem w lewo a ru- o pięć razy lepiej niż ja potrzebę respektu należnego nie tylko chem w prawo, kolejnym pustym okiem, wachlarzem płetwy, wilkom – to się rozumie samo przez się – ale nawet temu nie- cichnącemu ani na moment szumowi idącemu od widocznych 1 Jeremiah Johnson, reż. Sydney Pollack, 1972. autoportret 3 [28] 2009 | 5
  • 3. kwileniem jakiegoś dużego ptaka, który się do nas przyczepił, na świecie tak zwanych Ketów, albo Ostjaków, albo Jugunów, i każdą najmniejszą nawet rzeczą czy czynnością. Zlewającą albo Imbaków, wszystko jedno. Jak zwał, tak zwał, pomysłów się w jakąś jedną, prześwietloną błękitnym niebem, rozjarzo- było na to wiele, w końcu nikt nie wiedział, jak właściwie, ną słońcem, napompowaną masami niczym nieskrępowanego a oni sami najmniej. Co najwyżej mogąc się odnaleźć w Wi- powietrza, zaduszoną zapachem nagrzanych roślin, wnętrz- kipedii obok sąsiadujących kiedyś z nimi także i w rzeczywi- ności, kamieni, senność. Odnosiło się wrażenie, że tamci też, stości: Kottów, Assanów, Arinów, Baikotów, Pumpokolowów, gdyby tylko nie machali wędkami, musieliby pokłaść się od Yuoghów (czytanych: juków). Którzy to już dali się uśpić na tego na pokładzie. Wtedy, gdyby w końcu puściła kotwiczka, amen na przepastnym łonie tej rozciągniętej do niemożliwości podryfowaliby meandrującą po lesie rzeczką w dół. Po kilku krainy, można powiedzieć – ich monstrualnej matki. Co całą dniach, nie napotykając nikogo, wypłynęliby spokojnie na sze- swoją mocą chuchała na nich, dmuchała, aż w końcu zdmuch- rokie wody Podkamiennej Tunguski, a po kilkunastu – w prze- nęła i ślad po nich zaginął lub, jak to jest czasem ujmowane, pastne koryto Jeniseju. Na którego połyskującej, niebotycznie wymarli. Może dlatego, mimo że przejawiający niezdrową rozległej tafli ich łupinka zaniknęłaby zupełnie, niewidoczna fascynację tym jednym zdaniem z przewodnika Kieża, Borys z wysokich, szczelnie pokrytych lasem brzegów. Niewidoczna i Tatiana trzymali się, jak mogli, tej jedynej przyjaznej im nawet dla Loni, ich pobratymca, który akurat popatrywałby rzeczki. Ciorna jest dobra, Ciorna jest najładniejsza, Ciorna ze skarpy i mówił: najrybniejsza, po Ciornej najłatwiej się pływa, powtarzali, wywijając wędkami na oko dalecy od wyginięcia. I może – Jestem jebany ostatni Mohikanin. dlatego żadne z nich nigdy w życiu nie wpłynęło i nie wpłynie na Ljebierze ani na żadną inną, których po sąsiedzku było co I mimo że unoszeni na łódce dalej i dalej, Kieża, Borys i Ta- najmniej kilka. tiana byli dowodem, że nie do końca. To i tak ani jego, ani ich nic by to pewnie nie obchodziło. – A kakaja chuj raznica? – powtarzał w domu Włodzimierz Le- dowski, rosyjski mąż siwej Tatiany. Zdawało się wtórować mu – A bądź se – pomyślałby tylko Kieża do akompaniamentu niebo, las i cała ta ogromna ziemia gotowa swoją nieskończoną dobiegającej z ciemniejącego już brzegu gitary, na której lubił masą wchłonąć każdą, nawet najdziwniejszą nację, pogubić ją w takie piękne wieczory pogrywać Lonia. Odprowadzając ich w sobie, uśpić i po cichu wymazać z powierzchni ziemi. Ale ja tak bezwiednie w siną dal. Po drodze, ku której, nad czym w duchu przyznawałem rację tym, było nie było, protoazjatom, z kolei ubolewałby gorzko Borys, nie wybudowano ani jednego pierworodnym tej akurat krainy, bliskim krewniakom Indian mostu do przepłynięcia popod. Na przestrzeni tych setek amerykańskich, których tak w dzieciństwie szanowałem. Choć tysięcy kilometrów, tak przecież bogatych w zbiorniki wodne nie miałem wzdłuż całego Czarnego Potoku pozakopywanych wszelkiego rodzaju. puszek z bezgranicznie słodkim skondensowanym mlekiem, tak jak oni mieli wzdłuż swojej Ciornej. Od ujścia do Podkamiennej – Jesteśmy narodem na granicy wymarcia – zacytowałaby Tunguski, aż po źródło, nie wiem iledziesiąt kilometrów wyżej. w myślach przywieziony przeze mnie przewodnik turystyczny Ani butelek z piwem w zacisznych starorzeczach. To i tak nie Tatiana i uśmiechnęłaby się lekko. A cichy chichot przebił- raz, zasładzając się tym mlekiem z jagodami, dzikimi porzecz- by się na chwilę przez plusk spokojnie płynącej wody, jakby kami lub chlebem, wyobrażałem sobie, że to na brzegu Czar- reszta czytała w jej myślach. Tysiąc stu trzynastu pozostałych nego Potoku siedzę i to jego wieczorami słucham zagrzebany autoportret 3 [28] 2009 | 6
  • 4. w kołdrę. I nie powiem, pomagało to zasnąć mniej więcej bez dryndającego przez tajgę starodawnego towarowego. Następna lęku, pośrodku liczącej podobno trzy i pół miliona kilometrów stacja, miejsce narodzin Chana. Ten by to oczywiście zwąchał, kwadratowych wyżyny. Jak też i świadomość, że tak naprawdę bo choć stary, ślepy i ile mu tam jeszcze czasu zostało, to zwi- każda z setek wijących się po niej wzdłuż i wszerz rzek, nie nąłby uszy w trąbkę i zawzięcie przebierałby łapami, zwłasz- wiadomo nawet, na jak opuszczoną i niczyją by wyglądała na cza tylnymi, coraz widoczniej bezwładnymi. mapie, była czyjąś Ciorną. I że cała ta tak zwana dziewiczo- -dzika kraina jest nautykana skondensowanym mlekiem jak – Przyjazd planowany wieczorem, postój dwa dni – zaśmiałby ciasto rodzynkami. W ten sposób akurat w przypadku Ketów vel się do siebie Nikita. – A tobie dość już będzie – dodałby w du- Ostjaków vel Imbaków vel etc. można było odnieść wrażenie, że chu, patrząc na psa. wyrównała się właśnie odwieczna nierówność dotykająca tych niegdyś łowców i zbieraczy. Nierówność zaistniała od czasu, kie- Akurat tyle czasu, żeby renifery wyjadły, co wyjadły, i roz- dy pojawili się cholerni tak zwani pasterze i łowcy, Ewenkowie tuptały resztę. Ścieżka raz wydeptana w wiecznie wilgotnym vel Tunguzi vel Oroczeni vel etc. Ze swoimi ruchomymi puszkami mchu pozostaje widoczna długo. Wydeptywana od nie wia- skondensowanego mleka, dającymi dodatkowo mięso, skóry, domo jak dawna, robi się czarna. Nie sposób zabłądzić. Tutaj transport i poczucie wyższości nad wszystkimi innymi. Zwłasz- prowadziła najpierw wzdłuż brzegu Ciornej, ale kawałek dalej cza to ostatnie, o co na dobrą sprawę, biorąc pod uwagę wzrost zakręcała w głąb lasu, podnosiła się na szczyt wzniesienia, Ketów, aż się prosiło. Oczywiście koniec końców, z powodu opadała i podnosiła znowu. I tak stokroć po stokroć razy. Obok wielu wad renifery nie wytrzymały konkurencji z przemysłem czaszki niedźwiedzia zabitego pięć lat temu, drzewa na opał spożywczym. z zeszłej wiosny, kikuta po gałęzi, co zraniła renifera i dziadek ją ściął, zawieszonej na drzewie trumny dziadka, zakopanej – Guza tylko szukają – powiedział Kieża, patrząc sceptycznie skrzynki wódki, piły motorowej w worku pod konarem, bębna na pokryty smakowitymi porostami brzeg Ciornej. – Włóczą cicho sza schowanego pod drzewem przed wielką wojną oj- się, gdzie chcą, jak kraj długi i szeroki. Raz tu, raz tam. Bywa, czyźnianą, kilograma cukru pod kamieniem, paczki gwoździ, że się ich spotyka. ciepłych butów, żeliwnego pieca, nory, gdzie co roku jest parę wilcząt do wyjęcia, i szczęśliwego miejsca. Urikit, Higolorkit, – Nie mam czasu – pomyślałby Nikita, poganiając swoje Menejen, Njengnierkit. Postój letni, postój jesienny, postój dwadzieścia pięć głów długą, niedawno wystruganą z bia- zimowy, postój wiosenny. Na którym, przynajmniej z per- łego drewna laską. Machnąłby tylko tym na łódce, a oni by spektywy świeżo urodzonych reniferów, wszystko zaczyna się mu niechętnie, co by zauważył, odmachnęli. I pewnie do od nowa. To, co wydarzy się potem, będzie już tylko perma- tego by się ograniczyli. Bo Nikita, będąc nieformalnym, jak nentnym déjà vu z tego pierwszego roku. Każdy postój będzie wszystko u nich, szefem tej, można powiedzieć, karawany, witał tak samo ustawionymi żerdziami namiotu, gotowymi miałby nadzieję, że uda się dotrzeć na kolejny postój o jakiejś do pokrycia brezentem, wygasłym paleniskiem, trójnogiem, rozsądnej porze dnia. Z podziurawionego, przywiązanego do ogrodzeniem. Elipsa, trzydzieści kilometrów na szerokość, kija baniaka ciągnęłaby się chmura białego dymu, w której dwieście pięćdziesiąt na długość. A jakże, znalazł się i taki, co z wyciągniętymi do przodu chrapami, gęsiego truchtałyby to zmierzył2. Wystarczy na całe życie. wyliniałe renifery. Pomagało na komary, ale gdyby czasami Nikita spojrzał za siebie, czułby się jak maszynista jakiegoś 2 M. G. Turov, Chozjajstvo Èvenkov taežnoj zony srednej Sibiri, Irkutsk 1990. autoportret 3 [28] 2009 | 7
  • 5. – Dawno i nieprawda. Widziałeś ostatnio jakiegoś? – powie- jak budzika, tak jak uciekającego po stole karalucha, tak jak dział Borys, mrużąc oczy od wiatru miotającego jego czarny- czającego się w kącie telewizora i nawet oberwanej zasłony. Nim mi włosami na wszystkie strony. – Pozżerali swoje renifery zasnął, podziękował jeszcze w duchu pradziadkowi Dymitrijo- i teraz wielkie gówno mają, a nie renifery. wi Nikołajewiczowi, dziadkowi Dymitrijowi Dymitriewiczowi i ojcu, Nikołajowi Dymitriewiczowi za Nelkę, której obnażone Drewniana łódka zsuwała się z ulgą w dół Ciornej, popędza- piersi tak ładnie unosiły się i opadały w półmroku obok. na od czasu do czasu motorkiem, bo siwa jak gołąbek Tatiana musiała zdążyć do pracy. I tak jej się udało pozamieniać z ko- The woods are lovely, dark, and deep, leżanką, że wyrwała tych kilkanaście dni. Coraz krótszych, bo But I have promises to keep, pełnia lata już dawno minęła i teraz wszystko, tak jak ta łódka And miles to go before I sleep, do domu, zmierzało do swojego naturalnego stanu, zimowe- And miles to go before I sleep3. go – można powiedzieć – uśpienia. Zapas ryby jest albo będzie w całości za niedługo. Jakieś tam warzywa udało się wyhodować Klepałem, zsuwając się z opadającego na łeb na szyję, pokry- w ogródku, ale ziemniaki marne i mało. Lepiej, żeby nie trzeba tego gęstym jodłowym lasem zbocza. Od nowa i od nowa, i od było kupować przywożonych, bo będą kosztowały jak złote. nowa. Na szeptanego, na Szekspira, na przedrzeźniacza, na lata Rzeka zamarznie, helikoptery uziemią zamiecie i opady, zaspy dwudzieste, na romantyka, na poważnie. Kopny śnieg bryzgał zatrzymają dalekobieżne ciężarówki na zamarzniętych bagnach naokoło. Spomiędzy setek aksamitnych pni widać już było na długie tygodnie. Noga Ledowskiego znowu zacznie boleć. w dole Czarny Potok i za nim bloki. Tam, gdzie kończył się las, Dojadła jej suka Sybir. Ona chce ciepłego mieszkania pod Kra- ciężki cień zerwał się i pognał w przeciwnym kierunku, pod snojarskiem, które gdyby nie te pięć zaginionych lat, należałoby górę i w głąb. Trzeba było mocno osadzić Maksa za najeżony się jej oficjalnie na mocy ustawy o przenoszeniu emerytów na kark, tak że niemal zarył charkotliwie w zaspę. Przytknąłem południe. Wiek już byłby z naddatkiem. Czas najwyższy. twarz do pachnącego śniegiem futra i trzymając go wciąż ile sił, wyrecytowałem wolno i wyraźnie do nastawionego uszyska: – Uczucie jakbym się roztopił i mnie w ogóle nie było – pomyślał ostatnią myśl przed zaśnięciem Lonia. Leżał na pryczy, w bla- The woods are lovely, dark, and deep, szanym pudle z jakiegoś wojskowego grata, wciśniętym pomię- But I have promises to keep, dzy brzeg a skarpę. Kolorowe motorówki wyciągnięte na brzeg And miles to go before I sleep, już spały, przyszła kolej i na dozorcę. Choć w ten drugi brzeg And miles to go before I sleep. i przewalające się po jego stronie zachodzące czernią morze lasu można patrzeć i patrzeć. Nie ma to jak tłusty blask potężnego Potem powtórzyłem to jeszcze raz do siebie, raz do wysokiego Jeniseju. Nie ma to jak cisza u stóp milczącego kolosa. Dudnił modrzewia, raz do zawalonej chałupy, raz do potoku i już otrze- diesel przechodzącej nocą barki. Oddech wstrzymuje się sam. pując buty na osiedlowych uliczkach, jeszcze raz do siebie. – Gdzie ja jestem? – zerwał się Nikita. Psy szczekały, przez okno widział miękko padający śnieg. Uliczna latarnia świeciła 3 R. Frost, Stopping by Woods on a Snowy Evening, [w:] tegoż, 55 wierszy, red. S. Barańczak, Kraków 1992. W wolnym tłumaczeniu autora: Te lasy są mu prosto w oczy. Skrzypiąc wszystkimi sprężynami wersalki, głębokie, cudowne i ciemne / Ale czekają obietnice do dotrzymania / I zanim przekręcił się na bok. Tego miejsca nie było w słowniku. Tak zasnę, wiele mil do pokonania / I zanim zasnę, wiele mil do pokonania. autoportret 3 [28] 2009 | 8